Tegorocznej kampanii prezydenckiej towarzyszył hejt i fala wulgaryzmów. Najbardziej było to widoczne w sieci, gdzie każdy przecież może umieścić swoją opinię - mówili zgodnie goście "Radia Szczecin na Wieczór".
Profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie uważa jednak, że nienawiść podczas kampanii politycznych w Polsce stała się już normą.
- Mam wrażenie, że język politycznej agresji spotężniał po katastrofie smoleńskiej, w tej chwili mamy już 10 lat. Natomiast mam wrażenie, że mniej więcej od kilku lat jest on na podobnym poziomie. Nie odważyłbym się powiedzieć, że w tej kampanii prezydenckiej hejtu było znacząco więcej niż w ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej - podkreśla Dudek.
Profesor Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach uważa natomiast, że winne są temu media, które zwulgaryzowały dyskusję o polityce.
- Ja myślę sobie, że to co dzieje się w mediach społecznościowych jest odzwierciedleniem albo po prostu jest kreowane przez to, co dzieje się w mediach oficjalnych. Ci, którzy pisują - w przypływie frustracji - w mediach społecznościowych mają swojego nauczyciela - mówi Kik.
W ostatnich tygodniach głośno zrobiło się o tak zwanych 8 gwiazdkach, symbolizujących hasło obrażające Prawo i Sprawiedliwość.
Radny PiS-u Zbigniew Bogucki powiedział, że tego symbolu nie można usprawiedliwiać brakiem dosłowności - jego zdaniem liczy się ukryty przekaz.
- Te osiem gwiazdek nic nie zmienia, wiemy jaka jest konotacja, wiemy jaki jest początek, jaka jest geneza tego ruchu, czy to będą gwiazdki, czy krzyżyki czy kwiatki wymowa jest jednoznaczna i wulgarna - tłumaczy Bogucki.
Profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie podsumowuje, że hejt bywa elementem gry politycznej.
- To zwykle jest kalkulacja polityczna, która czasem, jeśli się przeszarżuje staje się błędem politycznym. To dotyczy wszystkich obozów politycznych - mówi Dudek.
Za publiczne obrażanie prezydenta RP grozi do trzech lat więzienia. Natomiast za hejt lub mowę nienawiści w internecie grozi grzywna, a w szczególnych przypadkach - nawet więzienie.
- Mam wrażenie, że język politycznej agresji spotężniał po katastrofie smoleńskiej, w tej chwili mamy już 10 lat. Natomiast mam wrażenie, że mniej więcej od kilku lat jest on na podobnym poziomie. Nie odważyłbym się powiedzieć, że w tej kampanii prezydenckiej hejtu było znacząco więcej niż w ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej - podkreśla Dudek.
Profesor Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach uważa natomiast, że winne są temu media, które zwulgaryzowały dyskusję o polityce.
- Ja myślę sobie, że to co dzieje się w mediach społecznościowych jest odzwierciedleniem albo po prostu jest kreowane przez to, co dzieje się w mediach oficjalnych. Ci, którzy pisują - w przypływie frustracji - w mediach społecznościowych mają swojego nauczyciela - mówi Kik.
W ostatnich tygodniach głośno zrobiło się o tak zwanych 8 gwiazdkach, symbolizujących hasło obrażające Prawo i Sprawiedliwość.
Radny PiS-u Zbigniew Bogucki powiedział, że tego symbolu nie można usprawiedliwiać brakiem dosłowności - jego zdaniem liczy się ukryty przekaz.
- Te osiem gwiazdek nic nie zmienia, wiemy jaka jest konotacja, wiemy jaki jest początek, jaka jest geneza tego ruchu, czy to będą gwiazdki, czy krzyżyki czy kwiatki wymowa jest jednoznaczna i wulgarna - tłumaczy Bogucki.
Profesor Antoni Dudek z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie podsumowuje, że hejt bywa elementem gry politycznej.
- To zwykle jest kalkulacja polityczna, która czasem, jeśli się przeszarżuje staje się błędem politycznym. To dotyczy wszystkich obozów politycznych - mówi Dudek.
Za publiczne obrażanie prezydenta RP grozi do trzech lat więzienia. Natomiast za hejt lub mowę nienawiści w internecie grozi grzywna, a w szczególnych przypadkach - nawet więzienie.
- Nie odważyłbym się powiedzieć, że w tej kampanii prezydenckiej hejtu było znacząco więcej niż w ubiegłorocznej kampanii parlamentarnej - podkreśla Dudek.
- Te osiem gwiazdek nic nie zmienia, wiemy jaka jest konotacja, wiemy jaki jest początek, jaka jest geneza tego ruchu, czy to będą gwiazdki, czy krzyżyki czy kwiatki wymowa jest jednoznaczna i wulgarna - tłumaczy Bogucki.
Profesor Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach uważa natomiast, że winne są temu media, które zwulgaryzowały dyskusję o polityce.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Artykuł ważny bo język rzeczywiście nie ma być merytoryczny a chwytliwy, jednocześnie bardzo tendencyjny bo mówi o grzechach jednej strony a z drugiej też są inwektywy. Patrząc na górę to nawet Kaczyńskiemu się zdarzało wyzywać ludzi którzy się z nim nie zgadzają a i patrząc bardziej przyziemnie to nawet na naszym forum jest taki użytkownik jak Jan Kowalski którego 99,9% postów to obrażanie innych, całkowicie mu obcych osób. Zero merytoryki, maksimum inwektyw.
dzięki za przypomnienie Wielkiej Improwizacji Zbigniewa Stonogi :))
Doskonały materiał na powyborcze rozważania.
Tym zaś, co chcieliby głębiej zgłębić temat - polecam jego rozmowy ze świadkiem koronnym "Brodą" - rewelka! (filmiki dostępne w necie, trzeba tylko pogrzebać i warto się śpieszyć nim je PiS usunie...)