Politycy PiS protestują przeciw likwidacji terenowych oddziałów centrum krwiodawstwa w Gryficach i Świnoujściu. Ocenili, że to narażanie zdrowia pacjentów. Dyrektor centrum podała, że pierwsze krwiobusy przyjechały do tych miast już w piątek i poniedziałek. Dodała, że oba oddziały przynosiły straty.
Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Szczecinie, oprócz centrali, miało dotychczas sześć oddziałów terenowych: w Koszalinie, Kołobrzegu, Szczecinku, Drawsku Pomorskim, Gryficach i Świnoujściu. Ostatnie dwa, decyzją kierownictwa RCKiK, zatwierdzoną przez ministerstwo zdrowia, od siódmego października nie działają, a ich zamknięcie wywołało protesty samorządowców i krwiodawców.
Dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Ewa Kłosińska podkreśliła, że oba wykazały straty. Stąd przyjazdy tzw. krwiobusa. Pierwsza wizyta w Świnoujściu odbyła się w miniony piątek, a w Gryficach ma miejsce w poniedziałek - poinformowała dyrektor RCKiK.
W poniedziałek przed szpitalem w Gryficach, gdzie był punkt krwiodawstwa, politycy Prawa i Sprawiedliwości zaapelowali do ministerstwa zdrowia i RCKiK, by cofnąć decyzję o zamknięciu oddziałów terenowych.
Europoseł PiS, Joachim Brudziński podkreślił, że szpital w Gryficach zabezpiecza region nadmorski, a w wakacje na wybrzeże przyjeżdżają setki tysięcy turystów. Zwrócił uwagę, że znajduje się tu m.in. oddział leczenia oparzeń, „do czego niezbędne jest osocze”.
Lekarz, poseł PiS z Kołobrzegu, Czesław Hoc zwrócił uwagę, że w gryfickim szpitalu działa SOR z całodobowym lądowiskiem dla śmigłowców, są tam też oddziały zabiegowe.
– Naprawdę potrzeba krwi jest olbrzymia – powiedział Hoc. - Likwidacja oddziału terenowego to igranie ze zdrowiem i życiem pacjentów – ocenił. Hoc zapowiedział interwencję w MZ. - Już wystosowaliśmy interpelację poselską – wyjaśnił.
Dyrektor RCKiK w Szczecinie Ewa Kłosińska, w odpowiedzi na pytania PAP, przekazała, że zamknięcie oddziałów terenowych było podyktowane trzema przyczynami: mała zgłaszalność dawców, problemy kadrowe i wynikające z obu powyższych wysokie koszty funkcjonowania oddziałów.
Dodatkowo liczne nieobecności w pracy personelu obu tych oddziałów powodowały konieczność częstego zawieszenia pobierania krwi lub ewentualne przekierowania do pracy pracowników z innych terenowych oddziałów lub ze Szczecina. Zastępstwa te generowały dodatkowe koszty wynagrodzeń - zwróciła uwagę Kłosińska.
Podkreśliła, że decyzja dotycząca Gryfic i Świnoujścia "była wynikiem analiz obejmujących kilka ostatnich lat". Wyjaśniła, że RCKiK wystąpiło do ministra zdrowia z prośbą o zmianę statutu polegającą na "wykreśleniu tych oddziałów ze swoje struktury".
Dyrektor RCKiK podała, że w ubiegłym roku w woj. zachodniopomorskim łączna liczba dawców wyniosła 25008. W Świnoujściu dawców było 850 (3,39 proc. ogólnej liczby donacji), natomiast w Gryficach 1273 (czyli 5,09 proc. dawców).
Kłosińska nie podała dokładnych kosztów funkcjonowania oddziałów terenowych, ale podkreśliła, że oba wykazały straty. Stąd zmiany organizacyjne i przejście na "pobieranie w systemie ekipowym", czyli przyjazdy tzw. krwiobusa. Pierwsza wizyta w Świnoujściu odbyła się w miniony piątek, a w Gryficach ma miejsce w poniedziałek - poinformowała dyrektor RCKiK.
Politycy PiS zwracają uwagę, że krwiobusy są tylko "uzupełnieniem" systemu krwiodawstwa. - Odwiedzają mniejsze miejscowości, pojawiają się na imprezach, w weekendy. I to ma sens. Natomiast nie mogą zastępować oddziałów terenowych – zaznaczył Hoc.
Dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Ewa Kłosińska podkreśliła, że oba wykazały straty. Stąd przyjazdy tzw. krwiobusa. Pierwsza wizyta w Świnoujściu odbyła się w miniony piątek, a w Gryficach ma miejsce w poniedziałek - poinformowała dyrektor RCKiK.
W poniedziałek przed szpitalem w Gryficach, gdzie był punkt krwiodawstwa, politycy Prawa i Sprawiedliwości zaapelowali do ministerstwa zdrowia i RCKiK, by cofnąć decyzję o zamknięciu oddziałów terenowych.
Europoseł PiS, Joachim Brudziński podkreślił, że szpital w Gryficach zabezpiecza region nadmorski, a w wakacje na wybrzeże przyjeżdżają setki tysięcy turystów. Zwrócił uwagę, że znajduje się tu m.in. oddział leczenia oparzeń, „do czego niezbędne jest osocze”.
Lekarz, poseł PiS z Kołobrzegu, Czesław Hoc zwrócił uwagę, że w gryfickim szpitalu działa SOR z całodobowym lądowiskiem dla śmigłowców, są tam też oddziały zabiegowe.
– Naprawdę potrzeba krwi jest olbrzymia – powiedział Hoc. - Likwidacja oddziału terenowego to igranie ze zdrowiem i życiem pacjentów – ocenił. Hoc zapowiedział interwencję w MZ. - Już wystosowaliśmy interpelację poselską – wyjaśnił.
Dyrektor RCKiK w Szczecinie Ewa Kłosińska, w odpowiedzi na pytania PAP, przekazała, że zamknięcie oddziałów terenowych było podyktowane trzema przyczynami: mała zgłaszalność dawców, problemy kadrowe i wynikające z obu powyższych wysokie koszty funkcjonowania oddziałów.
Dodatkowo liczne nieobecności w pracy personelu obu tych oddziałów powodowały konieczność częstego zawieszenia pobierania krwi lub ewentualne przekierowania do pracy pracowników z innych terenowych oddziałów lub ze Szczecina. Zastępstwa te generowały dodatkowe koszty wynagrodzeń - zwróciła uwagę Kłosińska.
Podkreśliła, że decyzja dotycząca Gryfic i Świnoujścia "była wynikiem analiz obejmujących kilka ostatnich lat". Wyjaśniła, że RCKiK wystąpiło do ministra zdrowia z prośbą o zmianę statutu polegającą na "wykreśleniu tych oddziałów ze swoje struktury".
Dyrektor RCKiK podała, że w ubiegłym roku w woj. zachodniopomorskim łączna liczba dawców wyniosła 25008. W Świnoujściu dawców było 850 (3,39 proc. ogólnej liczby donacji), natomiast w Gryficach 1273 (czyli 5,09 proc. dawców).
Kłosińska nie podała dokładnych kosztów funkcjonowania oddziałów terenowych, ale podkreśliła, że oba wykazały straty. Stąd zmiany organizacyjne i przejście na "pobieranie w systemie ekipowym", czyli przyjazdy tzw. krwiobusa. Pierwsza wizyta w Świnoujściu odbyła się w miniony piątek, a w Gryficach ma miejsce w poniedziałek - poinformowała dyrektor RCKiK.
Politycy PiS zwracają uwagę, że krwiobusy są tylko "uzupełnieniem" systemu krwiodawstwa. - Odwiedzają mniejsze miejscowości, pojawiają się na imprezach, w weekendy. I to ma sens. Natomiast nie mogą zastępować oddziałów terenowych – zaznaczył Hoc.
Edycja tekstu: Kamila Kozioł


Radio Szczecin
