Radio Szczecin
Drugie miejsce zajął Piotr Lisek - 5,72. źródło: https://x.com/sport_tvppl
Francuz Renaud Lavillenie wynikiem 5,82 wygrał mityng skoku o tyczce w Dusznikach - "Lisek w domu". Drugie miejsce zajął Piotr Lisek - 5,72, a trzeci był Belg Ben Broeders - 5,62.
Lavillenie w 2014 roku w Doniecku skoczył 6,16 i przez sześć lat był rekordzistą świata. W 2020 roku jego wynik poprawił Szwed Armand Duplantis.
Francuz wygrał igrzyska olimpijskie w Londynie oraz zdobył srebrny medal w Rio de Janeiro. Jest siedmiokrotnym mistrzem Europy w hali i na stadionie. Trzy razy wygrywał halowe mistrzostwa świata.
Ostatnie lata nie były udane dla doświadczonego Francuza, lecz w tym sezonie 38-latek wrócił do dobrej formy.
- Cieszę się, że mityng "Lisek w domu" znowu wypalił i znowu mieliśmy wysokie skakanie - powiedział reprezentant Polski na antenie TVP Sport.
Lisek i Lavillenie od 2013 roku rywalizowali ze sobą 84 razy. 53-krotnie górą był Francuz, a 31 razy lepszy był Polak.
- To gigant z ogromną charyzmą. Mimo wieku widać, że się odrodził. Skacze dla przyjemności i bawi się. Wciąż to robi, bo to kocha. Czerpię z niego inspirację. Fajnie było się spotkać i powalczyć. Cieszę się, że wypełnił minimum na mistrzostwa świata. Mam nadzieję, że razem się tam znajdziemy. Przegrać z taką legendą w skoku o tyczce to żaden wstyd - oznajmił Lisek.
W piątek Lisek triumfował w Memoriale Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim w Chorzowie, gdzie również pokonał wysokość 5,72.
- Odradzam się. To jest stabilizacja. Oddaję solidne próby. Grunt to stabilność. Pierwsze starty są trudne dla wszystkich, bo dochodzi stres. Na treningach jest trochę łatwiej. Pojawia się presja, bo każdy chce dobrze wejść w sezon. Myślę, że umiem sobie z tym radzić - podkreślił polski tyczkarz.
W Dusznikach startował także Robert Sobera. Skoczył 5,22 i uplasował się na ósmej pozycji.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
