Szczeciński Teatr Rozmaitości "Gwitajcie" na razie schodzi ze sceny, także tej wirtualnej - mówił o tym w "Rozmowie pod Krawatem" jego właściciel, Jakub Gwit.
Epidemia koronawirusa spowodowała, że zamknięte zostały wszystkie instytucje kultury. Cześć z nich próbuje być w kontakcie z widzami za pośrednictwem internetu. Tak robił też zespół Teatru Rozmaitości "Gwitajcie". Choć na początku spektakle cieszyły się sporym zainteresowaniem, to musimy z nich zrezygnować - mówi Jakub Gwit.
- Zdechło dlatego, że pojawiło się przede wszystkim mnóstwo "konkurencji", mnóstwo rzeczy w sieci. W związku z czym widz się bardzo rozproszył. Po drugie pięć weekendów z rzędu zagraliśmy pięć innych tytułów, po czym zaczęliśmy je powtarzać, więc siłą rzeczy publiczność zmalała - tłumaczy Gwit.
Dodatkowo, jak dodaje Gwit, zaprezentowanie spektaklu w internecie nie jest tanie i zabiera sporo czasu. To zazwyczaj kilka dni zdjęciowych, za które trzeba zapłacić m.in. profesjonalnemu operatorowi.
- Zdechło dlatego, że pojawiło się przede wszystkim mnóstwo "konkurencji", mnóstwo rzeczy w sieci. W związku z czym widz się bardzo rozproszył. Po drugie pięć weekendów z rzędu zagraliśmy pięć innych tytułów, po czym zaczęliśmy je powtarzać, więc siłą rzeczy publiczność zmalała - tłumaczy Gwit.
Dodatkowo, jak dodaje Gwit, zaprezentowanie spektaklu w internecie nie jest tanie i zabiera sporo czasu. To zazwyczaj kilka dni zdjęciowych, za które trzeba zapłacić m.in. profesjonalnemu operatorowi.