Działacze prokremlowskiej organizacji „Antymajdan” zorganizowali w Moskwie antyNATO-wską demonstrację.
Pikietę zorganizowano, aby wyrazić niezadowolenie z powodu wzmacniania sił NATO w pobliżu granic Rosji. Jak poinformował wiceszef „Antymajdanu” Anton Demidow, demonstracja była również aktem solidarności z Niemcami, którym nie podoba się, jak twierdził, że po ich kraju jeżdżą amerykańskie czołgi. Demidow ostrzegł także Polaków, Litwinów, Łotyszy i Estończyków, że godząc się na obecność Amerykanów w swoich krajach „wystawiają się na cel rosyjskich rakiet”.
- Wzywam wszystkie państwa, które godzą się na takie działania, aby najpierw pomyślały, nim wyrażą zgodę na rozmieszczanie jakichś kontyngentów, ponieważ ci żołnierze nie będą bronić tych krajów, a chodzi jedynie o to, żeby wzrastało napięcie - oświadczył Demidow.
Grupa prokremlowskich działaczy zgromadzonych przed budynkiem niemieckiej ambasady wznosiła też okrzyki „Światu pokój, NIE dla wojny”. Większość uczestników pikiety nie wiedziała, czym jest Sojusz Północnoatlantycki, i twierdziła, że obecność rosyjskich żołnierzy na Białorusi czy w Armenii jest uprawniona, a obecność wojsk NATO w krajach członkowski tej organizacji - nie.
Dwa dni wcześniej rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce zagraża bezpieczeństwu Rosji.