W sobotę wieczorem w Kopenhadze doszło do przepychanek pomiędzy policją a uczestnikami demonstracji przeciwko restrykcjom pandemicznym. Uczestnicy protestu spalili kukłę przedstawiającą premier Mette Frederiksen.
Według policji sobotnia demonstracja zgromadziła w centrum duńskiej stolicy około tysiąca osób. Na zakończenie dwugodzinnego protestu demonstranci powiesili na latarni i podpalili kukłę duńskiej premier, na której zawieszono kartkę z napisem "Ona musi i zostanie zabita".
Następnie niewielka grupa protestujących zaczęła odpalać w kierunku policjantów race i obrzucać ich butelkami oraz puszkami. Zatrzymano pięć osób, którym postawiono m.in. zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza oraz rażącego zakłócenia porządku publicznego.
Demonstrację pod hasłem "Wolność dla Danii" zorganizował ruch "Men in Black", któremu już kilka razy wcześniej udało się wyprowadzić tzw. antycovidowców na ulice duńskich miast.
Następnie niewielka grupa protestujących zaczęła odpalać w kierunku policjantów race i obrzucać ich butelkami oraz puszkami. Zatrzymano pięć osób, którym postawiono m.in. zarzuty czynnej napaści na funkcjonariusza oraz rażącego zakłócenia porządku publicznego.
Demonstrację pod hasłem "Wolność dla Danii" zorganizował ruch "Men in Black", któremu już kilka razy wcześniej udało się wyprowadzić tzw. antycovidowców na ulice duńskich miast.