Charles Michel po pięciu latach odchodzi ze stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej.
Od 1 grudnia oficjalnie jego obowiązki przejmie Portugalczyk Antonio Costa. Bruksela wiąże z nim duże nadzieje, bo ocena pracy byłego premiera Belgii nie jest najwyższa.
Charles Michel już w piątek przekazał swojemu następcy dzwonek, którego używał, rozpoczynając unijne szczyty. Żegnając się ze stanowiskiem, kładł nacisk na europejską jedność i podkreślał: „Jedność wymaga wysiłku, cierpliwości i kreatywności”.
Właśnie z tą jednością różnie bywało za czasów Michela, któremu trudno przychodziło wypracowywanie kompromisów. Brak przywództwa, chaotycznie prowadzone unijne szczyty, zbytnie skoncentrowanie na sobie i swojej politycznej karierze, zamieszanie z kandydowaniem do europarlamentu przed końcem kadencji przewodniczącego Rady - to lista zarzutów pod adresem Charlesa Michela.
„Krytyka jego działań była uzasadniona” - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem ekspert brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej Janis Emmanouilidis. Do tego dochodzą jeszcze napięte relacje z szefową Komisji, choć tu, jak twierdzi wielu, wina leżała po obu stronach.
W sobotę z kolei Komisja Europejska kończy pięcioletnią kadencję. Od jutra już w nowym składzie rozpocznie swoją pracę. Na jej czele pozostanie przewodnicząca Ursula von der Leyen.
To była kadencja naznaczona kryzysami - pandemia, napaść Rosji na Ukrainę, wojna na Bliskim Wschodzie, ale też kryzys energetyczny. One zweryfikowały plany Ursuli von der Leyen. A te były ambitne. To między innymi Zielony Ład, który w wielu krajach budził opory, a potem był poprawiany i łagodzony.
Różna jest ocena działań Niemki. Ona sama chwali się na przykład przyjętym paktem migracyjnym po prawie dekadzie sporów i uznaje to za sukces. I tak też postrzegają to na przykład kraje południa Europy, ale te z Europy Środkowej, jak Polska, krytykują, podkreślając, że pakt nie odpowiada chociażby na problemy na wschodniej granicy i instrumentalne wykorzystanie migrantów jako broni w wojnie przeciwko Europie.
Najwyższą notę Ursula von der Leyen powinna otrzymać za wspieranie Ukrainy i jednoznaczne, krytyczne stanowisko wobec Rosji. Zbierała też pochwały za reakcję w czasie pandemii. To ona naciskała na wspólne zakupy szczepionek. Dzięki temu więcej partii i po niższych cenach trafiło do unijnych krajów. Ale cieniem położyła się późniejsza afera z SMS-ami wymienianymi z prezesem Pfizera. Unijny sąd zarzucił jej brak przejrzystości przy zawieraniu umów.
Charles Michel już w piątek przekazał swojemu następcy dzwonek, którego używał, rozpoczynając unijne szczyty. Żegnając się ze stanowiskiem, kładł nacisk na europejską jedność i podkreślał: „Jedność wymaga wysiłku, cierpliwości i kreatywności”.
Właśnie z tą jednością różnie bywało za czasów Michela, któremu trudno przychodziło wypracowywanie kompromisów. Brak przywództwa, chaotycznie prowadzone unijne szczyty, zbytnie skoncentrowanie na sobie i swojej politycznej karierze, zamieszanie z kandydowaniem do europarlamentu przed końcem kadencji przewodniczącego Rady - to lista zarzutów pod adresem Charlesa Michela.
„Krytyka jego działań była uzasadniona” - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem ekspert brukselskiego Centrum Polityki Europejskiej Janis Emmanouilidis. Do tego dochodzą jeszcze napięte relacje z szefową Komisji, choć tu, jak twierdzi wielu, wina leżała po obu stronach.
W sobotę z kolei Komisja Europejska kończy pięcioletnią kadencję. Od jutra już w nowym składzie rozpocznie swoją pracę. Na jej czele pozostanie przewodnicząca Ursula von der Leyen.
To była kadencja naznaczona kryzysami - pandemia, napaść Rosji na Ukrainę, wojna na Bliskim Wschodzie, ale też kryzys energetyczny. One zweryfikowały plany Ursuli von der Leyen. A te były ambitne. To między innymi Zielony Ład, który w wielu krajach budził opory, a potem był poprawiany i łagodzony.
Różna jest ocena działań Niemki. Ona sama chwali się na przykład przyjętym paktem migracyjnym po prawie dekadzie sporów i uznaje to za sukces. I tak też postrzegają to na przykład kraje południa Europy, ale te z Europy Środkowej, jak Polska, krytykują, podkreślając, że pakt nie odpowiada chociażby na problemy na wschodniej granicy i instrumentalne wykorzystanie migrantów jako broni w wojnie przeciwko Europie.
Najwyższą notę Ursula von der Leyen powinna otrzymać za wspieranie Ukrainy i jednoznaczne, krytyczne stanowisko wobec Rosji. Zbierała też pochwały za reakcję w czasie pandemii. To ona naciskała na wspólne zakupy szczepionek. Dzięki temu więcej partii i po niższych cenach trafiło do unijnych krajów. Ale cieniem położyła się późniejsza afera z SMS-ami wymienianymi z prezesem Pfizera. Unijny sąd zarzucił jej brak przejrzystości przy zawieraniu umów.