Przed niedzielnym głosowaniem Komisja Europejska zorganizowała z władzami w Bukareszcie testy odporności na dezinformację i ingerencję.

Grudniowe wybory unieważnił Sąd Konstytucyjny, bo rumuńskie służby ustaliły, że zorganizowana manipulacja z zewnątrz towarzyszyła kampanii eurosceptycznego, prorosyjskiego nacjonalisty, który wygrał pierwszą turę.

Komisja Europejska zastrzega: zapewnienie rzetelności wyborów spoczywa na władzach Rumunii, ale na ich wniosek zaoferowała pomoc. Poinformował o tym rzecznik komisji.

- Przeprowadziliśmy stres-testy. Cały czas prowadzone jest też postępowanie przeciwko TikTokowi - powiedział.

To w związku z podejrzeniami, że rosyjska ingerencja była z wykorzystaniem TikToka. Chodziło m.in. o manipulację i podawanie nieprawdziwych informacji.

O te zagrożenia, także w kontekście polskich wyborów, pytany był w Brukseli kilka dni temu wicepremier minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

- Zrobiliśmy wszystko, żeby polska demokracja była w polskich rękach i żeby Rosja jej nie ukradła - zapewnił.

Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Polsce odbędzie się za dwa tygodnie.

Edycja tekstu: Jacek Rujna