Mam dużo siły i nadrabiam stracony czas - mówi w rozmowie z Radiem Szczecin Aleksander Doba. Policki kajakarz jest na półmetku swojej wyprawy przez Atlantyk z Lizbony na Florydę.
Doba ma za sobą zapalenie spojówek, niekorzystne wiatry i awarie sprzętów, a przez to blisko dwa tygodnie opóźnienia.
- Teraz płynie się bardzo dobrze, bo mam optymalne warunki pogodowe. Kierunek i siła wiatru są sprzyjające, więc mogę dość żwawo przemieszczać się na zachód. Temperatura powietrza waha się od 20 do nawet 30 stopni, także czasami dokucza mi upał - opowiada kajakarz.
Przy okazji "Olo" składa też życzenia słuchaczom Radia Szczecin. - Wszystkim życzę udanych świąt w dobrej i rodzinnej atmosferze oraz wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Aleksander Doba wypłynął z Lizbony na początku października. Na oceanie jest już 12 tydzień. Długość trasy ze stolicy Portugalii na Florydę wynosi blisko 10 tysięcy kilometrów.
Do brzegu Stanów Zjednoczonych policki kajakarz powinien dopłynąć na początku lutego.
- Teraz płynie się bardzo dobrze, bo mam optymalne warunki pogodowe. Kierunek i siła wiatru są sprzyjające, więc mogę dość żwawo przemieszczać się na zachód. Temperatura powietrza waha się od 20 do nawet 30 stopni, także czasami dokucza mi upał - opowiada kajakarz.
Przy okazji "Olo" składa też życzenia słuchaczom Radia Szczecin. - Wszystkim życzę udanych świąt w dobrej i rodzinnej atmosferze oraz wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
Aleksander Doba wypłynął z Lizbony na początku października. Na oceanie jest już 12 tydzień. Długość trasy ze stolicy Portugalii na Florydę wynosi blisko 10 tysięcy kilometrów.
Do brzegu Stanów Zjednoczonych policki kajakarz powinien dopłynąć na początku lutego.