Jeżeli znaczna część społeczeństwa nie wierzy, że wybory były uczciwe, to osłabia polską demokrację - mówił w "Rozmowach pod Krawatem" historyk i politolog Artur Kubaj.
Naukowiec zwrócił uwagę, że w organizowanym w sobotę 13. grudnia przez PiS marszu wzięło udział, według różnych szacunków, nawet do 100 tysięcy ludzi.
To dużo, bo w Polsce trudno wzbudzić w ludziach obywatelską aktywność - oceniał Kubaj. Jego zdaniem tylko zmiany w kodeksie wyborczym mogą uspokoić polityczne nastroje w kraju.
- Duża część społeczeństwa nie jest w stanie zaakceptować wyniku wyborów, jest on niewiarygodny. Muszą zostać wprowadzone zmiany w sposobie prowadzenia wyborów i informowania i informowania o wyborach, żeby ten spór zasypać - tłumaczył Kubaj.
Jego zdaniem jednak organizowanie marszu w rocznicę stanu wojennego było ryzykownym posunięciem i dodatkowo zaostrzyło sytuację na scenie politycznej. Choć wpływ na to miała również rządząca koalicja.
- Ze strony rządzącej padały bardzo ostre i nieprzyjemne słowa pod adresem opozycji. I w tym wypadku uważam, że większa odpowiedzialność spada właśnie na rządzących. Po drugiej stronie były również ostre wypowiedzi, przez weekend mieliśmy do czynienia z zaostrzeniem debaty politycznej - uważa politolog.
Podczas marszu prezes PiS, Jarosław Kaczyński powtórzył, że w jego opinii wybory samorządowe w Polsce zostały sfałszowane, politycy PiS nazwali też premier Ewę Kopacz "Urbanem w spódnicy". Jak tłumaczyli, zachowuje się ona, tak jak rzecznik rządu PRL.
Artur Kubaj mówił też, że politolodzy i socjolodzy powinni zbadać sprawę nieważnych głosów oddanych w ostatnich listopadowych wyborach samorządowych. Źle wypełnioną kartę oddał co piąty uprawniony - to fenomen na europejską skalę - tłumaczył naukowiec.
To dużo, bo w Polsce trudno wzbudzić w ludziach obywatelską aktywność - oceniał Kubaj. Jego zdaniem tylko zmiany w kodeksie wyborczym mogą uspokoić polityczne nastroje w kraju.
- Duża część społeczeństwa nie jest w stanie zaakceptować wyniku wyborów, jest on niewiarygodny. Muszą zostać wprowadzone zmiany w sposobie prowadzenia wyborów i informowania i informowania o wyborach, żeby ten spór zasypać - tłumaczył Kubaj.
Jego zdaniem jednak organizowanie marszu w rocznicę stanu wojennego było ryzykownym posunięciem i dodatkowo zaostrzyło sytuację na scenie politycznej. Choć wpływ na to miała również rządząca koalicja.
- Ze strony rządzącej padały bardzo ostre i nieprzyjemne słowa pod adresem opozycji. I w tym wypadku uważam, że większa odpowiedzialność spada właśnie na rządzących. Po drugiej stronie były również ostre wypowiedzi, przez weekend mieliśmy do czynienia z zaostrzeniem debaty politycznej - uważa politolog.
Podczas marszu prezes PiS, Jarosław Kaczyński powtórzył, że w jego opinii wybory samorządowe w Polsce zostały sfałszowane, politycy PiS nazwali też premier Ewę Kopacz "Urbanem w spódnicy". Jak tłumaczyli, zachowuje się ona, tak jak rzecznik rządu PRL.
Artur Kubaj mówił też, że politolodzy i socjolodzy powinni zbadać sprawę nieważnych głosów oddanych w ostatnich listopadowych wyborach samorządowych. Źle wypełnioną kartę oddał co piąty uprawniony - to fenomen na europejską skalę - tłumaczył naukowiec.