Rozpoznawalności byłego ministra i doradcy premiera nie sposób nadrobić w kampanii - komentuje lider listy PO w okręgu szczecińskim. Norbert Obrycki uzyskał ponad cztery tysiące głosów mniej niż drugi na liście Sławomir Nitras i ostatni Bartosz Arłukowicz. Oni zdobyli po ponad 20 tysięcy głosów. Niektórzy z działaczy PO uważają, że gdyby to któryś z nich był "lokomotywą", wynik partii w regionie byłby lepszy.
Obrycki tłumaczy, że dotychczas pracował w Senacie, a uwaga publiczna skupia się głównie na Sejmie.
- Senat jest mniej rozpoznawalną izbą. Po drugie, były za mną dwie byłe "jedynki", pełniące niezwykle ważne funkcje dające im rozpoznawalność ogólnokrajową - wyjaśnia.
Lokalne władze Platformy Obywatelskiej chciały, żeby to Bartosz Arłukowicz był numerem 1 na liście w Szczecinie. To premier Ewa Kopacz zmieniła tę decyzję, ponieważ były minister zdrowia był jednym z bohaterów afery taśmowej. - Pani premier się nie odmawia - mówi polityk.
Norbert Obrycki przyczyn gorszego wyniku swojej partii doszukuje się nie w układzie miejsc na liście, a w złych podpowiedziach Michała Kamińskiego, który prowadził kampanię PO, a także w zbyt późnych dymisjach nagranych w restauracji polityków.
- Pewne konsekwencje następowały, ale w moim odczuciu zbyt późno - uważa Obrycki.
Dlatego też. - Ten wynik właściwie był nie do osiągnięcia przez całą listę - komentuje polityk.
Platforma Obywatelska w ubiegłych wyborach parlamentarnych zdobyła w Szczecinie siedem mandatów poselskich, teraz najprawdopodobniej pięć.
- Senat jest mniej rozpoznawalną izbą. Po drugie, były za mną dwie byłe "jedynki", pełniące niezwykle ważne funkcje dające im rozpoznawalność ogólnokrajową - wyjaśnia.
Lokalne władze Platformy Obywatelskiej chciały, żeby to Bartosz Arłukowicz był numerem 1 na liście w Szczecinie. To premier Ewa Kopacz zmieniła tę decyzję, ponieważ były minister zdrowia był jednym z bohaterów afery taśmowej. - Pani premier się nie odmawia - mówi polityk.
Norbert Obrycki przyczyn gorszego wyniku swojej partii doszukuje się nie w układzie miejsc na liście, a w złych podpowiedziach Michała Kamińskiego, który prowadził kampanię PO, a także w zbyt późnych dymisjach nagranych w restauracji polityków.
- Pewne konsekwencje następowały, ale w moim odczuciu zbyt późno - uważa Obrycki.
Dlatego też. - Ten wynik właściwie był nie do osiągnięcia przez całą listę - komentuje polityk.
Platforma Obywatelska w ubiegłych wyborach parlamentarnych zdobyła w Szczecinie siedem mandatów poselskich, teraz najprawdopodobniej pięć.