Mieszkańcy, sołtys, wójt i starosta proszą o szlabany. PLK odpowiada, że przejazdy są zabezpieczone jak należy, a do wypadków dochodzi z winy kierowców.
Chodzi o dwa skrzyżowania drogi z linią do Berlina. Rok temu na jednym z nich zderzyły się pociąg i wywrotka, cztery osoby zostały ranne. W ostatni weekend auto wjechało pod pociąg. Kierowca samochodu zmarł w szpitalu.
Po wypadku sprzed roku mieszkańcy i samorządowcy apelowali do PLK o ustawienie zapór.
- Uzyskaliśmy odpowiedź, że przejazd spełnia wszystkie normy - mówili.
Po sobotniej tragedii starosta policki Andrzej Bednarek roześle do radnych, wójtów, marszałka, wojewody i posłów pismo z prośbą o zainteresowanie się problemem.
- Chcemy wymóc, by nie dochodziło do sytuacji, w których giną ludzie, a tylko jakaś statystyka powoduje, że nic się tam nie zrobi - tłumaczy Bednarek.
Rzecznik PKP PLK Mirosław Siemieniec tłumaczy, że oba przejazdy w Warzymicach są zabezpieczone tak, jak nakazują przepisy. Do wypadku w sobotę i poprzedniego śmiertelnego na tym skrzyżowaniu, w 2012 r. doszło, bo kierowcy przejeżdżali na czerwonym.
- To tak, jak wjechalibyśmy na skrzyżowanie przy czerwonym świetle - mówi Siemieniec.
Rzecznik dodaje, że szlabany mogą stanąć, jeśli powiat się dołoży, zwłaszcza, że jak mówi, to na drodze powiatowej ruch się zwiększa.
- Powiat nie ma pieniędzy, bo trzeba środków na oświatę, szkolnictwo specjalne, niepełnosprawnych - podkreśla starosta.
Planowy remont tej linii kolejowej ma się odbyć za trzy lata.