To nie są typowe wybory, kampanię prowadzę spokojnie, nie agresywnie - tak na pytanie o jej "niemrawe" działania odpowiadała Zofia Ławrynowicz, kandydatka Platformy Obywatelskiej na prezydenta Stargardu.
Ławrynowicz zaprzeczyła jednocześnie, że była duża presja szefa PO w zachodniopomorskim, by partia koniecznie wystawiła swojego kandydata w wyborach prezydenta w Stargardzie.
Była posłanka zapewniała, że chociaż nie odwołała zaplanowanej wcześniej zagranicznej podróży do Indii i do kraju wróciła na początku marca - gdy wybory są już 9 kwietnia - to jest "poważnym kandydatem" w pełni zaangażowanym w kampanię.
- Jeśli chodzi o tę "niemrawość"; jesteśmy w specyficznej sytuacji, to nie są typowe wybory, dobrze wiemy dlaczego wyglądają tak, a nie inaczej. Nie zostały zaplanowane przez nas, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Prowadzę kampanię bardzo spokojnie, zawsze byłam daleka od prowadzenia kampanii agresywnej, negatywnej, nie tędy droga - przekonuje Zofia Ławrynowicz.
Pytana o pretensje .Nowoczesnej, która chciała wystawić jednego wspólnego kandydata w kontrze do PiS, odpowiadała, że ta partia: "nie była w stanie wystawić swojego kandydata ani zebrać wymaganej liczby poparcia", słowem: dla niej zarzuty brzmią niepoważnie.
Wybory prezydenta w Stargardzie zarządzono po niespodziewanej śmierci Sławomira Pajora.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem".
Dodaj komentarz 3 komentarze
Kluczowymi w rozmowie były słowa pani kandydatki, która powiedziała: "idziemy po władzę". W zestawieniu z pogłaskaniem miasta kobiecą ręką, mieszkańcy mogą mieć poważny dylemat przy oddawaniu swojego głosu.
Swoją drogą, szacunek, pani ma bardzo dobrze wyćwiczony głos, widać, że niejedno szkolenie z tego zakresu musiało się odbyć ;)
Z tym szkoleniem głosu to niekoniecznie to co chuba myslisz, Stetinensin - pani ma wykształcenie logopedyczne.
Hasło wyborcze Pani Zofii z cyklu "Nie róbmy polityki, budujmy Polskę" :)