Dziki nękają mieszkańców ulicy Drzymały w Stargardzie. Lochy z młodymi wchodzą na podwórka i do ogródków.
Zamieszkałe przy Drzymały rodziny mówią o rosnącym zagrożeniu ze strony agresywnych stad, domagając się interwencji miasta. Problemy z dzikami grasującymi po Drzymały dotykają mieszkańców rano i w godzinach popołudniowych.
Mieszkańcy twierdzą, że tak dużych stad dzików jeszcze tutaj nie było. Pani Urszula doliczyła się kilkunastu. - Były małe i dwie lochy. Jest niebezpiecznie. Są małe dzieci, Już nie boją się nawet psów - mówią.
- Matka zawsze broni swoje i może zaatakować - zauważył pan Przemek.
Natomiast Anna Hibner-Cierpicka z Wydziału Zarządzania Kryzysowego przyznaje, że problemy z dzikami przy Drzymały są dobrze znane. - Te sygnały się pojawiły i w tamtym roku był odłów. Niestety problem ciągle wraca. Procedura zostanie uruchomiona - powiedziała Hibner-Cierpicka.
Miasto wystąpiło z wnioskiem do Starostwa o odłowienie zwierzyny. Ma być ono przeprowadzone pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii.
Mieszkańcy twierdzą, że tak dużych stad dzików jeszcze tutaj nie było. Pani Urszula doliczyła się kilkunastu. - Były małe i dwie lochy. Jest niebezpiecznie. Są małe dzieci, Już nie boją się nawet psów - mówią.
- Matka zawsze broni swoje i może zaatakować - zauważył pan Przemek.
Natomiast Anna Hibner-Cierpicka z Wydziału Zarządzania Kryzysowego przyznaje, że problemy z dzikami przy Drzymały są dobrze znane. - Te sygnały się pojawiły i w tamtym roku był odłów. Niestety problem ciągle wraca. Procedura zostanie uruchomiona - powiedziała Hibner-Cierpicka.
Miasto wystąpiło z wnioskiem do Starostwa o odłowienie zwierzyny. Ma być ono przeprowadzone pod nadzorem powiatowego lekarza weterynarii.