Poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Grzegorz Napieralski przekonuje, że w Polsce pod rządami komunistycznymi nie było dyktatury. Nie wie też, kto zabił maturzystę Grzegorza Przemyka.
Szef zachodniopomorskiego SLD skomentował zamieszanie wokół uchwały upamiętniającej śmierć Przemyka i potępiającej komunistyczne władze. Uchwała nie trafiła pod obrady Sejmu, bo sprzeciwił się klub SLD. Tymczasem Senat przyjął ją jednogłośnie.
- PRL to był okres, kiedy były dobre pomysły, ale są też i czarne karty. Może było daleko od demokracji, ale był to ustrój, który został narzucony po II wojnie światowej przez naszych sojuszników i ogólny układ międzynarodowy. Pamiętajmy o tym. Wiele wolności zostało jednak zachowanych - stwierdził Napieralski.
W opinii Grzegorza Napieralskiego nie wiadomo, kto zabił Grzegorza Przemyka.
- Niczego nie wybielam, ani nie chcę niczego usprawiedliwiać. Nie znam akt sprawy. Nie prowadziłem śledztwa, więc nie wiem - powiedział Napieralski.
Uchwała w Sejmie przepadła po tym, jak Tadeusz Iwiński w imieniu klubu SLD nie zgodził się na jej przyjęcie. Poseł przekonywał, że przygotowany tekst był niewłaściwy, ponieważ mówił o odpowiedzialności milicjantów oraz o tym, iż władze PRL zacierały ślady i fabrykowały dowody, by winę za śmierć Przemyka zrzucić z funkcjonariuszy na pracowników pogotowia ratunkowego.
Sejm ponownie zajmie się projektem uchwały.
30 lat temu funkcjonariusze MO zatrzymali na warszawskiej starówce maturzystę, poetę Grzegorza Przemyka. Po przewiezieniu na komisariat przy ul. Jezuickiej skatowali go. Przemyk zmarł po dwóch dniach w szpitalu.
Była to jedna z najgłośniejszych zbrodni PRL lat 80. Prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo, ale władze zacierały dowody, chroniły milicjantów przed karą. Potwierdził to rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban.
- Cała sprawa jest uwikłana w dwa kłamstwa - mówił Urban na antenie Polsat News. - Pierwsze to nasze kłamstwo, że w pogotowiu go pobili, ale pierwotnym było kłamstwo opozycji, że my mordujemy dzieci opozycjonistów po to, żeby zastraszyć opozycję.
Winą za śmierć Przemyka władze PRL obarczyły dwóch sanitariuszy i lekarkę, która spędziła kilkanaście miesięcy w więzieniu. Wyroki uchylono w 1989 roku. Proces ruszył ponownie. W 1997 roku sąd skazał dwóch milicjantów: Arkadiusza Denkiewicza i Kazimierza Otłowskiego. Dwa lata później Sąd Najwyższy uniewinnił Otłowskiego. Denkiewicz unika kary z powodów zdrowotnych.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem" i zobacz wideo.
- PRL to był okres, kiedy były dobre pomysły, ale są też i czarne karty. Może było daleko od demokracji, ale był to ustrój, który został narzucony po II wojnie światowej przez naszych sojuszników i ogólny układ międzynarodowy. Pamiętajmy o tym. Wiele wolności zostało jednak zachowanych - stwierdził Napieralski.
W opinii Grzegorza Napieralskiego nie wiadomo, kto zabił Grzegorza Przemyka.
- Niczego nie wybielam, ani nie chcę niczego usprawiedliwiać. Nie znam akt sprawy. Nie prowadziłem śledztwa, więc nie wiem - powiedział Napieralski.
Uchwała w Sejmie przepadła po tym, jak Tadeusz Iwiński w imieniu klubu SLD nie zgodził się na jej przyjęcie. Poseł przekonywał, że przygotowany tekst był niewłaściwy, ponieważ mówił o odpowiedzialności milicjantów oraz o tym, iż władze PRL zacierały ślady i fabrykowały dowody, by winę za śmierć Przemyka zrzucić z funkcjonariuszy na pracowników pogotowia ratunkowego.
Sejm ponownie zajmie się projektem uchwały.
30 lat temu funkcjonariusze MO zatrzymali na warszawskiej starówce maturzystę, poetę Grzegorza Przemyka. Po przewiezieniu na komisariat przy ul. Jezuickiej skatowali go. Przemyk zmarł po dwóch dniach w szpitalu.
Była to jedna z najgłośniejszych zbrodni PRL lat 80. Prokuratura wszczęła wprawdzie śledztwo, ale władze zacierały dowody, chroniły milicjantów przed karą. Potwierdził to rzecznik komunistycznego rządu Jerzy Urban.
- Cała sprawa jest uwikłana w dwa kłamstwa - mówił Urban na antenie Polsat News. - Pierwsze to nasze kłamstwo, że w pogotowiu go pobili, ale pierwotnym było kłamstwo opozycji, że my mordujemy dzieci opozycjonistów po to, żeby zastraszyć opozycję.
Winą za śmierć Przemyka władze PRL obarczyły dwóch sanitariuszy i lekarkę, która spędziła kilkanaście miesięcy w więzieniu. Wyroki uchylono w 1989 roku. Proces ruszył ponownie. W 1997 roku sąd skazał dwóch milicjantów: Arkadiusza Denkiewicza i Kazimierza Otłowskiego. Dwa lata później Sąd Najwyższy uniewinnił Otłowskiego. Denkiewicz unika kary z powodów zdrowotnych.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem" i zobacz wideo.