Nie przesądzałam czy stosować areszt wobec Marcina P. - mówi sędzia Anna Czaja, która w 2012 roku jako jedyna zgłosiła zdanie odrębne w sprawie orzeczenia o tymczasowym aresztowaniu prezesa Amber Gold. Była trzecim i ostatnim świadkiem, który zeznawał we wtorek przed sejmową komisją śledczą.
- Moje stanowisko sprowadziło się do tego, aby sąd przeanalizował argumenty zawarte we wniosku, w kontekście zebranych dowodów i podjął powtórnie decyzję. Natomiast jaka to decyzja, byłoby to rzeczą leżącą w rękach niezawisłego sądu - mówiła Czaja.
Sędzia Anna Czaja wskazywała, że podejmując w 2012 roku decyzję w sprawie Marcina P., kierowała się tokiem postępowania wymiaru sprawiedliwości do tamtego czasu.
- Chodzi tylko o rozstrzygnięcie, czy na tym etapie postępowania niezbędne jest stosowanie jakiegokolwiek środka zapobiegawczego, a w szczególności tymczasowego aresztowania. Przy uwzględnieniu, że tymczasowe aresztowanie ma charakter ostateczny i wchodzi w grę wtedy, kiedy inne środki zapobiegawcze nie są zdolne zapewnić prawidłowego toku postępowania. O ile pamiętam, na etapie wcześniejszym postępowania przygotowawczego wobec Marcina P. stosowane były środki o charakterze nie izolacyjnym - mówiła sędzia Anna Czaja.
We wtorek sejmowa komisja do zbadania afery Amber Gold przesłuchała też: Marka Lipskiego, byłego kuratora Marcina P. oraz Janusza Korzeniowskiego, sędziego Sądu Rejonowego w Kościerzynie.


Radio Szczecin
