Komisja prawna Parlamentu Europejskiego ma w środę przed południem głosować nad reformą o przepisach dotyczących prawa autorskiego, która wywołuje wiele kontrowersji. Różne są bowiem interpretacje zapisów. Przeciwnicy uznają, że posłużą one ograniczaniu wolności w internecie. Z kolei zwolennicy podkreślają, że konieczna jest ochrona twórców i wydawców, by czerpali zyski z wykorzystywania i rozpowszechniania ich materiałów w sieci.
"To koniec internetu jaki znamy, wolność w sieci zagrożona" - komentują przeciwny reformy o prawie autorskim. Jej zwolennicy mówią o wywoływaniu niepotrzebnej histerii. Kontrowersje wywołują dwa artykuły - 11 i 13. Według przeciwników, wprowadzą one podatek od linków i doprowadzą do cenzury w internecie, bo administratorzy będą musieli monitorować wrzucanie materiałów objętych prawem autorskim.
W komisji prawnej, która w środę będzie głosować nad reformą, zasiada dwoje Polaków mających odmienne zdania na ten temat. Europoseł Lidia Geringer de Oedenberg jest przeciwko, bo uważa, że są niejasności prawne. - To znaczy, że użytkownik w internecie nie będzie wiedział czy ma prawo do czegoś, czy nie będzie miał takiego prawa. Co więcej, może go spotkać jakaś kara, której absolutnie nie przewidywał. Te regulacje na pewno są potrzebne, tylko diabeł tkwi w szczegółach i chciałabym, żeby te szczegóły zostały wyjaśnione - powiedziała Lida Geringer de Oedenberg.
Inaczej całą reformę widzi europoseł Tadeusz Zwiefka. - Proszę nie dać się nabrać tej całej polityce kłamstwa, która została w tej chwili wzniecona tylko po to, żeby zablokować rozwiązania, które nie są przeciwko indywidualnemu użytkownikowi internetu, dla niego nic się nie zmieni. One są tylko i wyłącznie po to, żeby ci wielcy, którzy zarabiają gigantyczne pieniądze, te wszystkie YouTuby, Facebooki, te wszystkie instytucje, które ograbiają z własności intelektualnej twórców, wreszcie podzieliły się swoimi zyskami - skomentował Tadeusz Zwiefka.
- Sformułowania nie są dostatecznie precyzyjne. Generalnie chciałem zachowania wolności internetu, ale też zagwarantować twórcom zyski, ale nie pośrednikom, tylko twórcom udział w zyskach, które mają wielkie giganty internetowe. To była intencja, nie wydaje mi się, żeby została ona we właściwy sposób przełożona na język prawny - powiedział europoseł Zdzisław Krasnodębski.
Głosowanie, które odbędzie się w środę, niewiele powie jeszcze o tym, w którym kierunku będzie zmierzać cała reforma. W tej sprawie zapewne będzie chciał wypowiedzieć się cały Parlament Europejski, który nie musi podzielić opinii komisji. Jak znane będzie stanowisko całego europarlamentu, co może nastąpić w przyszłym miesiącu, to dopiero wtedy zaczną się negocjacje z unijnymi krajami w sprawie ostatecznego kształtu przepisów.
W komisji prawnej, która w środę będzie głosować nad reformą, zasiada dwoje Polaków mających odmienne zdania na ten temat. Europoseł Lidia Geringer de Oedenberg jest przeciwko, bo uważa, że są niejasności prawne. - To znaczy, że użytkownik w internecie nie będzie wiedział czy ma prawo do czegoś, czy nie będzie miał takiego prawa. Co więcej, może go spotkać jakaś kara, której absolutnie nie przewidywał. Te regulacje na pewno są potrzebne, tylko diabeł tkwi w szczegółach i chciałabym, żeby te szczegóły zostały wyjaśnione - powiedziała Lida Geringer de Oedenberg.
Inaczej całą reformę widzi europoseł Tadeusz Zwiefka. - Proszę nie dać się nabrać tej całej polityce kłamstwa, która została w tej chwili wzniecona tylko po to, żeby zablokować rozwiązania, które nie są przeciwko indywidualnemu użytkownikowi internetu, dla niego nic się nie zmieni. One są tylko i wyłącznie po to, żeby ci wielcy, którzy zarabiają gigantyczne pieniądze, te wszystkie YouTuby, Facebooki, te wszystkie instytucje, które ograbiają z własności intelektualnej twórców, wreszcie podzieliły się swoimi zyskami - skomentował Tadeusz Zwiefka.
- Sformułowania nie są dostatecznie precyzyjne. Generalnie chciałem zachowania wolności internetu, ale też zagwarantować twórcom zyski, ale nie pośrednikom, tylko twórcom udział w zyskach, które mają wielkie giganty internetowe. To była intencja, nie wydaje mi się, żeby została ona we właściwy sposób przełożona na język prawny - powiedział europoseł Zdzisław Krasnodębski.
Głosowanie, które odbędzie się w środę, niewiele powie jeszcze o tym, w którym kierunku będzie zmierzać cała reforma. W tej sprawie zapewne będzie chciał wypowiedzieć się cały Parlament Europejski, który nie musi podzielić opinii komisji. Jak znane będzie stanowisko całego europarlamentu, co może nastąpić w przyszłym miesiącu, to dopiero wtedy zaczną się negocjacje z unijnymi krajami w sprawie ostatecznego kształtu przepisów.