Włoscy rolnicy alarmują, że brak rąk do pracy spowodował, iż zmuszeni są pozostawiać zbiory na polach.
Brakuje 200 tys. pracowników rolnych. Dotąd co czwarty kilogram włoskich płodów rolnych zbierany był rękoma cudzoziemców. Tylko w marcu, w stosunku do tego samego okresu roku ubiegłego, włoskie rolnictwo straciło pół miliona tzw. dniówek. A to dopiero początek sezonu: latem potrzeba będzie rąk do pracy przy zbiorach pomidorów, brzoskwiń, cukinii i zbóż, a jesienią winogron i oliwek.
Rolnicy zmuszeni są wybierać, co zostawiać na polach. W Bazylikacie na przykład truskawki zrywano, a zostawiano warzywa strączkowe. Na Sycylii pozostały niezebrane całe pola bazylii, a w Lacjum - rukoli.
Ograniczenia przemieszczania się sprawiły, że wielu rolników zostało z połową pracowników sezonowych. Przez to, jak podaje związek producentów żywności, Coldiretti - 4 na 10 gospodarstw ma trudności finansowe. By ratować sytuację, Coldiretti uruchomił akcję "praca na wsi". Liczy na studentów, emerytów i bezrobotnych.