Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że przez wiele lat w naszym kraju nie było odpowiedniego monitorowania odpadów, które wjeżdżają na teren Polski.
Minister Piotr Müller na antenie Telewizji Polskiej odniósł się do działań rządu w tej sprawie. Minister powiedział, że zarówno niemieckie firmy, jak i władze poszczególnych landów uciekły od odpowiedzialności, dlatego Polska korzysta z furtki, jaką jest złożenie skargi do KE.
Rzecznik pytany o to, że śmieci musiały znaleźć się w naszym kraju na podstawie konkretnej decyzji przyznał, że w wielu miejscach te odpady były składowane początkowo legalnie, potem samorządy - w gestii których jest kontrola takich miejsc - nie sprawdzały wysypisk pod kątem tego, czy są na przykład składowane odpowiednie gabaryty lub rodzaje odpadów.
Piotr Müller dodał, że Zjednoczona Prawicy od lat zaostrza przepisy dotyczące gospodarowania odpadami. "Teraz śmieci są monitorowane, także ich import jest kontrolowany, więc to jest dużo bezpieczniejszy system." - powiedział Piotr Müller. Zaznaczył, że niestety pozostaje rozwiązanie problemu miejsc, gdzie od lat były gromadzone odpady. Rzecznik rządu podkreślił, że za to odpowiadają samorządy, które w wielu przypadkach chciałyby wszystkie koszty przerzucić na władzę centralną. Piotr Müller powiedział, że rząd chętnie się dołoży, ale ten, kto jest odpowiedzialny, też musi ponieść koszt.
Strona polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym i federalnym, by usunęli śmieci z Polski. Minister klimatu Anna Moskwa przekazała, że niemiecki rząd wskazywał na to, iż jest to w kompetencji landów, a te - jak mówiła - nie spieszyły się z podjęciem działań.
"Korzystamy ze skargi do Komisji Europejskiej, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości. Jednocześnie apelujemy do naszego niemieckiego partnera, do bardzo zielonego niemieckiego rządu, o zabranie niemieckich śmieci" - oświadczyła dziś szefowa resortu klimatu.