Sztab wyborczy byłego prezydenta Donalda Trumpa twierdzi, że został zhakowany przez "zagraniczne źródła" z zamiarem ingerencji w nadchodzące wybory. Sprawa jest badana przez Secret Service. Za wszystkim miał stać Iran.
Nie jest jasne, czy Iran był odpowiedzialny za włamanie. Irańska misja przy ONZ stwierdziła, że te doniesie nie są wiarygodne. "Rząd Iranu nie ma zamiaru czy też motywu ingerencji w wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych" - stwierdziła misja w oświadczeniu.
W komunikacie sztabu wyborczego Donalda Trumpa napisano, że grupa kierowana przez jednostkę wywiadowczą Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej wysłała e-mail do wysoko postawionego urzędnika kampanii z zainfekowanego konta byłego starszego doradcy. E-mail zawierał fałszywy przekaz z hiperłączem, które kieruje ruch przez domenę kontrolowaną przez atakującego, a następnie przekierowuje do kontrolowanej przez niego domeny.
W tej sprawie oświadczenie wydał też Biały Dom. "Administracja stanowczo potępia każdy zagraniczny rząd lub podmiot, który próbuje ingerować w nasz proces wyborczy lub stara się podważyć zaufanie do naszych instytucji demokratycznych" - podkreśla Biały Dom. Departament Bezpieczeństwa Krajowego i Departament Sprawiedliwości odmówiły natomiast komentarza.
W komunikacie sztabu wyborczego Donalda Trumpa napisano, że grupa kierowana przez jednostkę wywiadowczą Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej wysłała e-mail do wysoko postawionego urzędnika kampanii z zainfekowanego konta byłego starszego doradcy. E-mail zawierał fałszywy przekaz z hiperłączem, które kieruje ruch przez domenę kontrolowaną przez atakującego, a następnie przekierowuje do kontrolowanej przez niego domeny.
W tej sprawie oświadczenie wydał też Biały Dom. "Administracja stanowczo potępia każdy zagraniczny rząd lub podmiot, który próbuje ingerować w nasz proces wyborczy lub stara się podważyć zaufanie do naszych instytucji demokratycznych" - podkreśla Biały Dom. Departament Bezpieczeństwa Krajowego i Departament Sprawiedliwości odmówiły natomiast komentarza.