Policja prowadziła dzisiaj rano przeszukania w domu Roberta Bąkiewicza.
Jak poinformował portal polskieradio24.pl Norbert Woliński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, te przeszukania mają związek ze śledztwem dotyczącym przestępstw popełnionych w czasie przebiegu Marszu Niepodległości 11 listopada 2018 roku w Warszawie.
Prokurator dodał, że "w toku tego postępowania ujawniono między innymi nagranie wideo, na którym jeden z uczestników marszu, który odbył się w 2018 roku, kieruje wobec innej osoby groźby karalne, użycia przemocy".
"Ubiór, zachowanie sprawcy wskazują na jego przynależność do straży Marszu Niepodległości" - powiedział prokurator Norbert Woliński. Wizerunek tej osoby okazano kilkudziesięciu świadkom należącym do Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, ale żaden z nich, w tym pełniący wówczas funkcję przewodniczącego zgromadzenia publicznego Robert Bąkiewicz, nie rozpoznał sprawcy . Jak wyjaśniał prokurator, pozostałe czynności podejmowane w śledztwie, w tym umieszczenie wizerunków w serwisie internetowym policji, nie doprowadziły do ustalenia tożsamości sprawcy, a szef straży Marszu Niepodległości nie udostępnił organom ścigania listy członków tej formacji. Robert Bąkiewicz zeznał, iż "stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie gromadziło ich danych".
"Śledztwo zostało umorzone. Natomiast w 2024 roku zostało podjęte"- dodał prokurator. Podczas śledztwa ustalono, że na stronie internetowej Marszu Niepodległości był elektroniczny formularz do zgłaszania się do straży. "Dane ochotników zatem musiały być gromadzone" - mówił.
Jak poinformował prokurator Norbert Woliński, prokuratura bada również inne wątki. "Śledztwo dotyczy również haseł eksponowanych na transparentach i skandowanych przez uczestników Marszu Niepodległości w 2018 roku"- mówił. Dodał, że może nosić znamiona przestępstwa.
Prokurator podkreślił, że podczas przesłuchania Robert Bąkiewicz zeznał, że hasła prezentowane podczas Marszu Niepodległości w 2018 roku "były uzgodnione z przedstawicielami władz państwowych, Senatu, KPRM-u, kilku ministerstw". Jednak nie ma dowodów na istnienie takich uzgodnień.
Rzecznik poinformował, że dzisiejsze czynności mają na celu uzyskanie i zabezpieczenie materiału dowodowego. "Pan Robert Bąkiewicz ma w tej sprawie status świadka i to się nie zmieniło" - zaznaczył.
Powiedział też, że nie ma żadnych informacji, aby Robert Bąkiewicz miał być gdziekolwiek doprowadzany. "Nie ma w toku tego postępowania aktualnie nikt nie został w dniu dzisiejszym zatrzymany" - podkreślił.
Pytany, czy jeszcze są plasowane jakieś przeszukania, powiedział, że "podejmowanych jest cały szereg czynności".
Robert Bąkiewicz w latach 2017-2023 był prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości oraz Stowarzyszenia Roty Niepodległości. Jest organizatorem corocznego Marszu Niepodległości i założycielem i szefem Straży Narodowej.
Prokurator dodał, że "w toku tego postępowania ujawniono między innymi nagranie wideo, na którym jeden z uczestników marszu, który odbył się w 2018 roku, kieruje wobec innej osoby groźby karalne, użycia przemocy".
"Ubiór, zachowanie sprawcy wskazują na jego przynależność do straży Marszu Niepodległości" - powiedział prokurator Norbert Woliński. Wizerunek tej osoby okazano kilkudziesięciu świadkom należącym do Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, ale żaden z nich, w tym pełniący wówczas funkcję przewodniczącego zgromadzenia publicznego Robert Bąkiewicz, nie rozpoznał sprawcy . Jak wyjaśniał prokurator, pozostałe czynności podejmowane w śledztwie, w tym umieszczenie wizerunków w serwisie internetowym policji, nie doprowadziły do ustalenia tożsamości sprawcy, a szef straży Marszu Niepodległości nie udostępnił organom ścigania listy członków tej formacji. Robert Bąkiewicz zeznał, iż "stowarzyszenie Marsz Niepodległości nie gromadziło ich danych".
"Śledztwo zostało umorzone. Natomiast w 2024 roku zostało podjęte"- dodał prokurator. Podczas śledztwa ustalono, że na stronie internetowej Marszu Niepodległości był elektroniczny formularz do zgłaszania się do straży. "Dane ochotników zatem musiały być gromadzone" - mówił.
Jak poinformował prokurator Norbert Woliński, prokuratura bada również inne wątki. "Śledztwo dotyczy również haseł eksponowanych na transparentach i skandowanych przez uczestników Marszu Niepodległości w 2018 roku"- mówił. Dodał, że może nosić znamiona przestępstwa.
Prokurator podkreślił, że podczas przesłuchania Robert Bąkiewicz zeznał, że hasła prezentowane podczas Marszu Niepodległości w 2018 roku "były uzgodnione z przedstawicielami władz państwowych, Senatu, KPRM-u, kilku ministerstw". Jednak nie ma dowodów na istnienie takich uzgodnień.
Rzecznik poinformował, że dzisiejsze czynności mają na celu uzyskanie i zabezpieczenie materiału dowodowego. "Pan Robert Bąkiewicz ma w tej sprawie status świadka i to się nie zmieniło" - zaznaczył.
Powiedział też, że nie ma żadnych informacji, aby Robert Bąkiewicz miał być gdziekolwiek doprowadzany. "Nie ma w toku tego postępowania aktualnie nikt nie został w dniu dzisiejszym zatrzymany" - podkreślił.
Pytany, czy jeszcze są plasowane jakieś przeszukania, powiedział, że "podejmowanych jest cały szereg czynności".
Robert Bąkiewicz w latach 2017-2023 był prezesem Stowarzyszenia Marsz Niepodległości oraz Stowarzyszenia Roty Niepodległości. Jest organizatorem corocznego Marszu Niepodległości i założycielem i szefem Straży Narodowej.