Grenlandia, największa wyspa świata, wybiera we wtorek nowy parlament. Głosowanie rozpoczęło się o godz. 11 czasu polskiego.
Kluczową kwestią jest dążenie do niepodległości od Danii, które popiera większość ugrupowań politycznych. Jednocześnie, głosowanie odbywa się w cieniu wypowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa, który wyraził chęć przyłączenia Grenlandii do Stanów Zjednoczonych.
- Grenlandia jest nasza - odpowiada Trumpowi premier wyspy Mute Bourup Egede.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
- Grenlandia jest nasza - odpowiada Trumpowi premier wyspy Mute Bourup Egede.
Amerykański prezydent argumentuje, że przejęcie wyspy byłoby strategicznym krokiem dla bezpieczeństwa USA. Jego aspiracje wywołały jednak zdecydowaną krytykę lokalnych liderów i mieszkańców. 85% z nich sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.
Większość ugrupowań popiera uniezależnienie się od Danii, choć różnią się w podejściu do tempa tego procesu. O wyniku wyborów zdecydują m.in. podejście do kwestii niepodległości, rozwój gospodarczy oraz stosunki z Danią i innymi partnerami międzynarodowymi.
Z geopolitycznego punktu widzenia Grenlandia ma kluczowe znaczenie - zarówno ze względu na swoje zasoby mineralne, jak i strategiczne położenie między Ameryką Północną a Europą.
Stany Zjednoczone już dziś utrzymują tam bazę wojskową, a zainteresowanie Amerykanów wyspą wynika z chęci zabezpieczenia Arktyki przed rosnącą aktywnością Rosji i Chin. Do głosowania uprawnionych jest około 41 tysięcy obywateli. Zdecydują oni o składzie 31-osobowego parlamentu.
Frekwencja, jak przewidują eksperci, może osiągnąć nawet 75%. Pierwsze wyniki spodziewane są w ciągu kilku godzin po zamknięciu lokali wyborczych, a oficjalne rozstrzygnięcie powinno być znane już jutro.
Edycja tekstu: Jacek Rujna


Radio Szczecin