Rano na placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie prezes Prawa i Sprawiedliwości złożył kwiaty przed pomnikami Lecha Kaczyńskiego i ofiar katastrofy smoleńskiej.
Na miejscu obecna była też grupa przeciwników Jarosława Kaczyńskiego, która w czasie przemówienia próbowała zagłuszyć jego słowa głośnymi okrzykami "kłamca".
- Tego się tak panicznie boją i te śmiecie, które tu stoją - nie mówię tu oczywiście o tych, którzy nas wspierają - ale tego boją się także i ci, którzy dzisiaj siedzą w rządowych urzędach - powiedział.
Uczestnicy antypisowskiej pikiety mówili, że są przeciwni upolitycznianiu sprawy katastrofy smoleńskiej. Nazywanie katastrofy zamachem określili jako "kłamstwo smoleńskie Kaczyńskiego".
- My chcemy, żeby to się skończyło, to, co tu się dzieje, te miesięcznice i kłamstwo smoleńskie, żeby to zostało wreszcie raz wyjaśnione. Nie było żadnego zamachu, była katastrofa i trzeba uczcić pamięć zmarłych, nie w taki sposób - robiąc szopki i dzieląc naród. - Od 15 lat kłamstwo smoleńskie Kaczyńskiego. Formalnie albo nieformalnie, ale wpisują się w narrację Putina - argumentowali.
Jarosław Kaczyński mówił, że jego brat zginął, bo ośmielił się postawić tamę rozwojowi rosyjskiego imperializmu.
Prezesowi PiS towarzyszyła liczna grupa parlamentarzystów tego ugrupowania, a także grupa zwolenników.
Edycja tekstu: Jacek Rujna
- Tego się tak panicznie boją i te śmiecie, które tu stoją - nie mówię tu oczywiście o tych, którzy nas wspierają - ale tego boją się także i ci, którzy dzisiaj siedzą w rządowych urzędach - powiedział.
- My chcemy, żeby to się skończyło, to, co tu się dzieje, te miesięcznice i kłamstwo smoleńskie, żeby to zostało wreszcie raz wyjaśnione. Nie było żadnego zamachu, była katastrofa i trzeba uczcić pamięć zmarłych, nie w taki sposób - robiąc szopki i dzieląc naród. - Od 15 lat kłamstwo smoleńskie Kaczyńskiego. Formalnie albo nieformalnie, ale wpisują się w narrację Putina - argumentowali.


Radio Szczecin