Na ponad dwa lata zostawiają za sobą lądowe życie i płyną jachtem w rejs dookoła świata. Czterech mężczyzn i trzy kobiety na jachcie "Wassyl" w piątek odcumowali z nabrzeża szczecińskich Wałów Chrobrego.
Przygotowania do wyprawy trwały trzy lata, pierwotnie mieli ruszyć jeszcze w wakacje, ale przeciągnęły się remonty jachtu. Jeden z członków wyprawy, Grzegorz Wasielewski, przyznał, że boi się niebezpieczeństw podczas rejsu.
- Trochę się obawiam, czuję też trochę niepewności - mówił żeglarz. - Jakiejkolwiek książki nie czytałem o takich wyprawach, to zawsze najtrudniejsze było wypłynąć. Po ilości pracy, którą włożyliśmy w tą jednostkę, to nareszcie będziemy odpoczywać - wyjaśniał kapitan wyprawy, Artur Wasielewski.
Uczestników wyprawy żegnały rodziny i przyjaciele.
- Trochę się obawiam, czuję też trochę niepewności - mówił żeglarz. - Jakiejkolwiek książki nie czytałem o takich wyprawach, to zawsze najtrudniejsze było wypłynąć. Po ilości pracy, którą włożyliśmy w tą jednostkę, to nareszcie będziemy odpoczywać - wyjaśniał kapitan wyprawy, Artur Wasielewski.
Uczestników wyprawy żegnały rodziny i przyjaciele.