Pogoda sprzyjała, "wyjące pięćdziesiątki" okazały się łaskawe, więc najtrudniejsze żeglarskie zadanie za nimi. Szczeciński jacht "Wassyl" opłynął groźny przylądek Horn.
Chociaż - jak piszą żeglarze z "Wassyla" - w XXI wieku precyzyjne, satelitarne prognozy powodują, że można wyczekać na dobrą aurę. Szczecinianie mieli na tyle szczęścia, że byli w stanie podejść całkiem blisko brzegów Chile i uczcić wyczyn symbolicznym toastem wypitym z Neptunem.
"Wassyl" wypłynął ze Szczecina latem ubiegłego roku w "najdłuższy rejs dookoła świata".