Decyzja o zaprzestaniu dokonywania pomiarów temperatury u kierowców tirów była zbawienna. Tak uważała większość stojących w nocy w ponad trzydziestokilometrowym korku.
Zdaniem polskiego kierowcy Macieja Undro, tempo poruszania się tirów nie przekraczało w czwartek dwóch kilometrów na godzinę. Stąd czas dojazdu do Polski niektórych ciężarówek sięgał nawet 17 godzin.
Kierowca ze Szczecina przyznał Radiu Szczecin, że zdarzało mu się już stać na terenie Niemiec w podobnym korku.
- Kilka lat temu w dużo większym, 45-kilometrowym korku staliśmy, mniej więcej był w okolicach Dortmundu, był tam wypadek śmiertelny. Staliśmy całą noc, bo autostrada była zamknięta, a jak już otworzyli, to już to ruszyło - opowiadał kierowca.
Przypomnijmy, że pomiar temperatury odbywa się nadal na przejściach granicznych. Obowiązuje jednak tylko kierowców samochodów osobowych oraz kierowców busów.