W ciągu trzech lat blisko 300 tysięcy metrów sześciennych nieoczyszczonych ścieków komunalnych trafiło do Iny przez przelewy burzowe. To konsekwencja niewydolnego systemu kanalizacji i oczyszczania ścieków w Stargardzie, który przestaje działać podczas intensywnych opadów deszczu. Takie wnioski opublikowała w swoim raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Postępowanie wszczęto po ubiegłorocznej nawałnicy, której konsekwencją było zatrucie ryb na dolnym biegu Iny w kierunku Goleniowa.
Miasto przyjęło do wiadomości wnioski izby, jednak Rafał Zając, prezydent Stargardu podkreśla, że w raporcie nie ma jednoznacznego wskazania, kto ponosi odpowiedzialność za wytrucie ryb, co było głównym powodem kontroli.
- Myśmy zrobili ekspertyzę po tych wydarzeniach. Z niej wynika jednoznacznie, że śnięte ryby rok temu nie były wynikiem działania oczyszczalni ścieków, ale niezależnie od tego nie próbowaliśmy uciekać od odpowiedzialności - mówi Zając.
Piotr Tomczak, prezes Wód Miejskich odniósł się z kolei do kwestii zrzutów ścieków bez koniecznych pozwoleń.
- Mówimy o dwudziestu pięciu zrzutach z trzech przelewów na przełomie trzech lat, więc generalnie mieścimy się w granicy dopuszczalnej rozporządzeniem, które mówi o dziesięciu uruchomieniach w ciągu roku - dodaje Tomczak.
W ocenie NIK-u, w dniu nawałnicy nie przeprowadzono również kontroli ilości ścieków w otwartym do Iny kanale burzowym.
Miasto przyjęło do wiadomości wnioski izby, jednak Rafał Zając, prezydent Stargardu podkreśla, że w raporcie nie ma jednoznacznego wskazania, kto ponosi odpowiedzialność za wytrucie ryb, co było głównym powodem kontroli.
- Myśmy zrobili ekspertyzę po tych wydarzeniach. Z niej wynika jednoznacznie, że śnięte ryby rok temu nie były wynikiem działania oczyszczalni ścieków, ale niezależnie od tego nie próbowaliśmy uciekać od odpowiedzialności - mówi Zając.
Piotr Tomczak, prezes Wód Miejskich odniósł się z kolei do kwestii zrzutów ścieków bez koniecznych pozwoleń.
- Mówimy o dwudziestu pięciu zrzutach z trzech przelewów na przełomie trzech lat, więc generalnie mieścimy się w granicy dopuszczalnej rozporządzeniem, które mówi o dziesięciu uruchomieniach w ciągu roku - dodaje Tomczak.
W ocenie NIK-u, w dniu nawałnicy nie przeprowadzono również kontroli ilości ścieków w otwartym do Iny kanale burzowym.