Okazało się, że trasa była trudniejsza a kondycja gorsza niż podróżnik przewidywał. Ostatecznie szczecinianin, który zamierzał przejść polskie wybrzeże, dotarł do Łeby, a stamtąd wrócił do Koszalina.
Markanicz poinformował dziś, że na tym kończy swoją podróż, bo cierpi na bóle stawów i obrzęk stóp. - Już wczoraj miałem momenty zwątpienia, że to już koniec - mówi podróżnik. - Walczyłem z bólem i zimnem - mówi Markanicz i dodaje, że nie zrezygnuje z kolejnej próby.
Szczecinian chciał w sześć dni przejść plażą ze Świnoujścia do granicy polsko-rosyjskiej, a każdy metr przebytej przez siebie trasy - sprzedać. Zebrane w ten sposób pieniądze chce przekazać na rzecz Adopcyjnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Markanicz zapewnia, że mimo rezygnacji, zbiórka trwa dalej. - Zbiórka została zalegalizowana 22 marca, więc w ciągu sześciu miesięcy od tej daty, będzie można jeszcze kupować przebyte i nieprzebyte przez nas metry podróży.
Marcin Markanicz swoją wyprawę rozpoczął w sobotę. Na początku towarzyszył mu kolega z Poznania, który jednak zrezygnował wcześniej.
Szczecinian chciał w sześć dni przejść plażą ze Świnoujścia do granicy polsko-rosyjskiej, a każdy metr przebytej przez siebie trasy - sprzedać. Zebrane w ten sposób pieniądze chce przekazać na rzecz Adopcyjnego Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Markanicz zapewnia, że mimo rezygnacji, zbiórka trwa dalej. - Zbiórka została zalegalizowana 22 marca, więc w ciągu sześciu miesięcy od tej daty, będzie można jeszcze kupować przebyte i nieprzebyte przez nas metry podróży.
Marcin Markanicz swoją wyprawę rozpoczął w sobotę. Na początku towarzyszył mu kolega z Poznania, który jednak zrezygnował wcześniej.