Przymusowa przerwa Marcina Markanicza w marszu brzegiem Bałtyku.
Szczecinianin, który zamierzał przejść polskie wybrzeże ze Świnoujścia do granicy polsko-rosyjskiej w sześć dni zrobił przerwę w wyprawie. Pojechał pociągiem z Łeby do Koszalina.
Tam chce odpocząć. Rano zdecyduje czy kontynuować marsz.
Skarży się na bóle stawów i odciski. Wyprawa Markanicza ma finansowo pomóc Ośrodek Adopcyjny Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Szczecinie. Każdy metr marszu można kupić w na stronie internetowej metrpopiaskuza.blogspot.com.
Markanicz swoją wyprawę rozpoczął w sobotę. W jej trakcie z marszu zrezygnował jego kolega z Poznania.
Tam chce odpocząć. Rano zdecyduje czy kontynuować marsz.
Skarży się na bóle stawów i odciski. Wyprawa Markanicza ma finansowo pomóc Ośrodek Adopcyjny Stowarzyszenia Rodzin Katolickich w Szczecinie. Każdy metr marszu można kupić w na stronie internetowej metrpopiaskuza.blogspot.com.
Markanicz swoją wyprawę rozpoczął w sobotę. W jej trakcie z marszu zrezygnował jego kolega z Poznania.