Trąbka, klarnet, obój, waltornia i kotły - takie nowe instrumenty w Szczecińskiej Filharmonii. Na poprzednich muzycy grali ponad dekadę i były już zużyte.
Zakup nowych instrumentów był konieczny, bo od otwarcia nowego gmachu, częstotliwość koncertów jest trzy razy większa. Muzycy nie kryją zadowolenia i zapewniają też, że zmiany zobaczą - a raczej usłyszą - melomani podczas koncertów.
- Przede wszystkim nie słychać że ruszam palcami jak gram. Tutaj to wszystko jest tak wygłuszone, że przez najbliższe parę lat mamy spokój - mówi Krzysztof Baturo, który gra na klarnecie. - Dla publiczności będą to zupełnie inne doznania akustyczne. Nie tylko chodzi o zagraną melodię, ale jak ona brzmi - powiedział Sławomir Kuszwara, grającego na trąbce.
Nowe instrumenty kosztowały ponad 200 tysięcy złotych. Jak powiedziała nam Dorota Serwa, dyrektor filharmonii, szykowane są kolejne zakupy, a będzie to m.in harfa i kontrabasy.
- Przede wszystkim nie słychać że ruszam palcami jak gram. Tutaj to wszystko jest tak wygłuszone, że przez najbliższe parę lat mamy spokój - mówi Krzysztof Baturo, który gra na klarnecie. - Dla publiczności będą to zupełnie inne doznania akustyczne. Nie tylko chodzi o zagraną melodię, ale jak ona brzmi - powiedział Sławomir Kuszwara, grającego na trąbce.
Nowe instrumenty kosztowały ponad 200 tysięcy złotych. Jak powiedziała nam Dorota Serwa, dyrektor filharmonii, szykowane są kolejne zakupy, a będzie to m.in harfa i kontrabasy.