Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział na antenie radia RMF FM, że obecnie nie ma przesłanek, by przesuwać termin wyborów prezydenckich.
Były premier dodał, że zmiana tego terminu jest możliwa tylko wtedy, gdy spełnione są konstytucyjne przesłanki, np. związane ze stanem wyjątkowym.
W tej chwili, jak mówił Jarosław Kaczyński, takich przesłanek nie ma.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości w wywiadzie radiowym dementował również opinie, że z perspektywy kampanii wyborczej stan epidemii sprzyja wynikowi urzędującego prezydenta, Andrzeja Dudy.
Jarosław Kaczyński mówił, że Andrzej Duda jest "najbardziej poszkodowanym" jeśli chodzi o walkę o głosy w tej sytuacji.
Jak dodał "nikt tak nie gromadzi ludzi na spotkaniach i nikt nie ma tak znakomitego kontaktu z ludźmi". Tymczasem - jak zauważył polityk formacji rządzącej - spotkania z wyborcami w tej chwili są niemożliwe ze względu na stan epidemii.
Jarosław Kaczyński mówił również, że niezagrożone są programy społeczne, wprowadzone w ostatnich latach przez Prawo i Sprawiedliwość, takie jak 500 plus i trzynasta emerytura.
- Mamy w tej chwili taką sytuację i to jest zasługa rządu, że są pewne zapasy, pewne zasoby - podkreślił lider Prawa i Sprawiedliwości.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział również, że "chciałby bardzo" być w Smoleńsku 10 kwietnia, w dniu dziesiątej rocznicy katastrofy samolotu polskiej delegacji oraz 80. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Jak powiedział: "uczczenie tej strasznej dla mnie rocznicy, to coś niezwykle ważnego".
Były premier zaznaczył jednak, że nie wiadomo, czy Rosjanie otworzą granice dla polskiej delegacji. Przygotowania do tej wizyty jednak trwają - dodał Jarosław Kaczyński.
Polityk powiedział również, że liczba samolotów, które miałyby z Polski polecieć do Smoleńska została ograniczona z czterech do jednego. Prezes Prawa i Sprawiedliwości poinformował, że niezależnie od tego chciałby uczestniczyć w tej delegacji.
Dodał, że jeśli sytuacja epidemiczna w Polsce nie zmieni się - również krajowe obchody rocznicy Katastrofy smoleńskiej mogą być skromniejsze, niż planowano.
Były premier skomentował również doniesienia medialne o tym, że w niedzielę zdecydował się pójść do kościoła. Jak powiedział: "Biskupi mówią, że 'dajemy wam dyspensę', a to przecież nie jest wezwanie do niechodzenia, tylko stwierdzenie, że można nie chodzić".
Dodał, że w kościele, do którego poszedł, "było mniej więcej 10 osób w dużej odległości od siebie. - Naprawdę nie było żadnego niebezpieczeństwa - zapewnił.