We Francji rozpoczyna się kampania przed przyspieszonymi wyborami parlamentarnymi.
Prezydent Macron zwołał je po porażce jego obozu i historycznym zwycięstwie narodowców w eurowyborach. Głosowanie, które odbędzie się za niespełna dwa tygodnie ma być starciem trzech bloków: narodowego, centrowego i lewicowego.
To będzie najkrótsza i z pewnością jedna z najbardziej nieprzewidywalnych kampanii wyborczych w powojennej Francji. Ostatni tydzień wstrząsnął francuską sceną polityczną.
Centroprawica zawarła pierwszy od 80 lat sojusz z narodowcami - co spowodowało rozłam w obozie konserwatywnym; lewica i skrajna lewica utworzyły koalicję, mimo ostrego, wewnętrznego sporu o antysemityzm, a do polityki wrócił były prezydent Francji François Hollande, który będzie ubiegał się o mandat deputowanego z list lewicy.
Mimo mobilizacji celebrytów i ulicy - choć mniejszej niż się spodziewano - faworytem do zwycięstwa pozostaje blok prawicowy. Na partię RN Marine Le Pen chce głosować 35 procent Francuzów. Ograniczenie imigracji i zwiększenie siły nabywczej - to priorytety narodowców po ewentualnym objęciu władzy.
Lewica stawia z kolei na radykalny, gospodarczy skręt w lewo. Centryści nazywają swoich konkurentów ekstremistami i przekonują, że zarówno prawica jak i lewica wpędzą kraj w głęboki kryzys gospodarczy. Wiele wskazuje jednak na to, że to właśnie kandydaci tych dwóch bloków zmierzą się w drugiej turze w większości okręgów.
Pierwsza tura wyborów do francuskiego parlamentu już 30 czerwca, a druga - 7 lipca.
To będzie najkrótsza i z pewnością jedna z najbardziej nieprzewidywalnych kampanii wyborczych w powojennej Francji. Ostatni tydzień wstrząsnął francuską sceną polityczną.
Centroprawica zawarła pierwszy od 80 lat sojusz z narodowcami - co spowodowało rozłam w obozie konserwatywnym; lewica i skrajna lewica utworzyły koalicję, mimo ostrego, wewnętrznego sporu o antysemityzm, a do polityki wrócił były prezydent Francji François Hollande, który będzie ubiegał się o mandat deputowanego z list lewicy.
Mimo mobilizacji celebrytów i ulicy - choć mniejszej niż się spodziewano - faworytem do zwycięstwa pozostaje blok prawicowy. Na partię RN Marine Le Pen chce głosować 35 procent Francuzów. Ograniczenie imigracji i zwiększenie siły nabywczej - to priorytety narodowców po ewentualnym objęciu władzy.
Lewica stawia z kolei na radykalny, gospodarczy skręt w lewo. Centryści nazywają swoich konkurentów ekstremistami i przekonują, że zarówno prawica jak i lewica wpędzą kraj w głęboki kryzys gospodarczy. Wiele wskazuje jednak na to, że to właśnie kandydaci tych dwóch bloków zmierzą się w drugiej turze w większości okręgów.
Pierwsza tura wyborów do francuskiego parlamentu już 30 czerwca, a druga - 7 lipca.