Samolot CASA C-295, który w 2008 roku rozbił się pod Mirosławcem, był sprawny, warunki pogodowe były wystarczające, a zawinił czynnik ludzki - ustaliła prokuratura wojskowa.
"Przyczyną katastrofy był czynnik ludzki, czyli brak właściwego współdziałania między załogą statku powietrznego a kontrolerem zbliżenia i precyzyjnego podejścia. Ze strony kontrolera te nieprawidłowości polegały na nie egzekwowaniu od załogi meldowania osiągnięcia konkretnych wysokości" - wyjaśnił pułkownik Sławomir Schewe.
Pułkownik Sławomir Schewe dodał, że piloci nie obserwowali przyrządów, co doprowadziło do przechylenia samolotu i utraty przez niego siły nośnej.
Por. Adam B. - kontroler zbliżania i precyzyjnego podejścia lotniska w Mirosławcu został oskarżony o niedopełnienie obowiązków.
Zarzuty postawione dowódcy 13-ej Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa ppłk Leszkowi L. Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Poznaniu umorzyła ze względu na brak znamion przestępstwa. Szefowi eskadry początkowo zarzucono, że źle dobrał załogę samolotu.
Wojskowa Casa rozbiła się w styczniu 2008-ego roku pod Mirosławcem. Zginęła cała załoga i pasażerowie - w sumie 20-u lotników, którzy wracali z konferencji o bezpieczeństwie lotów.