Nawet tonę ziemniaków, owoców czy wody dziennie muszą rozwieźć do klientów dostawcy szczecińskiego punktu e-zakupy Tesco - mówią pracownicy. Żalą się, że pracują ponad siły.
Tomasz ma 37 lat. W punkcie e-zakupów pracuje pół roku. Jak nam powiedział, gdy wnosił zakupy na czwarte piętro, coś strzeliło mu w plecach. Karetka zabrała go do szpitala z klatki schodowej. Teraz jest na zwolnieniu.
- Mam cały wypis ze szpitala: wykrzywienie kręgosłupa, postępująca rwa kulszowa, wysunięcie dwóch-trzech dysków - mówi 37-latek. - Nie mamy żadnych limitów wagowych, także to może być 300-400 kilogramów na jeden adres.
Grzegorz ma 21 lat. Jako dostawca pracuje drugi rok. Gdy wnosił kilka zgrzewek wody, ziemniaki i owoce do klienta, wypadł mu dysk.
- To już jest przepuklina lędźwiowa - mówi mężczyzna i dodaje. - Wypadł przy wnoszeniu 600 kilo na osiem adresów, które trzeba wnieść np. na czwarte piętro. Człowiek czuje się "jak dętka", ciągnie za sobą nogi. Nie ma siły po takim jednym adresie, a jeszcze wie, że ma kolejne osiem.
Szef zmiany Tesco nie chciał z nami rozmawiać. Odesłał nas do rzecznika. Wysłaliśmy pytania mailem. Czekamy na odpowiedz.
Jak dowiedzieliśmy się w Inspekcji Pracy, do tej pory nie wypłynęła żadna skarga na Tesco w tej sprawie. Jak powiedziała nam Grażyna Pawlata-Ich z inspekcji, prawo nie określa maksymalnej wagi, jaką pracownik może przenieść w ciągu dnia.
Dostawcy, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że wielokrotnie zgłaszali ten problem swojemu kierownikowi.
Obecnie w szczecińskim punkcie e-zakupów pracuje niespełna 30 osób. Jak mówią ci dostawcy, z którymi rozmawialiśmy, z powodu częstych urazów (głównie kręgosłupa) jest duża rotacja pracowników, inni odchodzą, bo są wycieńczeni. Jak twierdzą, zarabiają ok. dwóch tysięcy złotych na rękę miesięcznie.
[Imiona pracowników na ich prośbę zostały zmienione].
Dodaj komentarz 3 komentarze
Wszystko to niestety prawda, niejednokrotnie dostawców jest 3-4 a do rozwiezienia 7 tras, każda po 7 do 10 adresów, bardzo rzadko się zdarza żeby trasa miała mniej adresów więc na dobrą sprawę robi się za dwie a czasami trzy osoby, Na trasie trzeba gonić autem żeby rozwieźć towar co za tym idzie, łamane są przepisy ruchu drogowego a tym samym dostawcy narażają się na mandaty karne. Skoro nie ma limitów kg to klienci zamawiają ile potrzebują a dostawca choćby miał zdechnąć na schodach musi to wnieść... A to wszystko za cudowne 2000zl...
pozdro, były pracownik
Maniek- sama prawda
A kierownictwo tylko gada aby poprawić wynnik i byc pomocnym
Prawda jest taka że z 30 osób "zatrudnionych" na dot-comie pracuje 15 osób... Reszta jest na zwolnieniach. Często też brakuje kierowców lecz kierownictwo nic z tym nie robi. Na 5 kierowców jest rozpisywane 7 róznych tras i tak 3 razy dziennie
Co do szkolenia i "bezpiecznego noszenia" jest to prawda lecz na MANIFEŚCIE jest też czas do którego kierowca musi się wyrobić ( jeśli się nie dostosowuje ma rozmowe z kierownikiem) Przeważnie jest tak, że na całą trasę ma się 4 godziny i nie ważne czy jest to 600 kg czy 350 kg. Potem trzeba wrócić i czynność powtórzyć.
Tesco na obsługe klienta przewiduje 15 min. Kierowca ma tylko tyle aby wnieść zakupy nawet jak jest to 200 kg.