Od kwietnia w Polsce utonęło 297 osób. W samym tylko sierpniu - 46 - tak wynika z policyjnych statystyk. O czarnej serii utonięć i przyczynach tragedii rozmawiali goście programu "Radio Szczecin na Wieczór".
- Najprawdopodobniej alkohol, choć wykaże to dopiero sekcja zwłok, był tym czynnikiem, który bezpośrednio wpłynął na zdolności tego człowieka. Natomiast przyczyną, jak zwykle na Głębokim, była głupota - stwierdził Kleczaj. - To wcale nie jest tak, że jak jest ciepło, to jest tak fajnie i możemy rozgrzani wejść do wody, a jeszcze przedtem wypiliśmy piwko czy dwa. To tak jakbyśmy skumulowali wszystkie nieszczęścia, które moglibyśmy przyjąć zanim do tej wody wejdziemy. Do tego dochodzi element braku świadomości, że to jezioro jest zdradliwe.
Łukasz Kamiński, ratownik szczecińskiego WOPR-u i kierownik Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Szczecinie dodawał, że problemem jest też to, że ludzie kąpią się nie tam gdzie powinni, a tam gdzie jest to tylko możliwe. - Tam gdzie jest wejście do wody, gdzie każdy człowiek stwierdzi, że skoro jest woda, to można jakoś wypocząć. Niestety nie jest to dobre podejście, bo powinniśmy wybierać miejsca, które są strzeżone przez ratowników. Oni nie są od tego, żeby tylko nas strofować i krzyczeć, że coś robimy nie tak. Oni dbają o nasze bezpieczeństwo - mówił Kamiński.
Utonięcia to problem nie tylko w Polsce. Tylko w lipcu w Szwecji utonęło 35 osób. W porównaniu z analogicznym okresem z zeszłego roku, to blisko trzykrotnie więcej takich wypadków. Podobnie jest w Niemczech. Tam od początku roku utonęło 280 osób. To o 37 przypadków więcej niż w podobnym okresie roku poprzedniego.