Konflikt o konie toczy się w podstargardzkim Grabowie. Po śmierci hodowcy działacze Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami ze Stargardu zaapelowali o pomoc i wsparcie w dokarmianiu czwórki koni, które, jak podkreślono, pozostały na pastwisku przy drodze.
Z zarzutami o brak opieki nad końmi nie zgadzają się mieszkańcy. W sprawę zaangażowano Powiatową Inspekcję Weterynaryjną i policję. Anna Walczyńska ze stargardzkiego oddziału Towarzystwa potwierdza, że zorganizowano akcję dokarmiania koni.
- Jedzie już transport siana, 8 belek. Załatwimy też słomę. Póki się nie wyjaśni sytuacja prawna tych koni. Prawdopodobnie to się skończy w sądzie - mówi Walczyńska.
Mieszkanka Grabowa utrzymuje z kolei, że opiekuje się końmi razem z mężem, córką i jej koleżanką.
- Konie zostały od razu adoptowane po śmierci pana. Dziewczynki już wcześniej się opiekowały. To jest trauma. Zrobiliśmy boksy, zagrodzenie - mówi mieszkanka Grabowa.
Sprawa koni z Grabowa znana jest również Annie Gronowskiej, powiatowemu lekarzowi weterynarii.
- Ani my, ani lekarz weterynarii nie stwierdziliśmy naruszeń dotyczących dobrostanu zwierząt - dodaje Gronowska.
Wolontariusze z TOZ zapowiadając kolejne działania twierdzą, że chcą chronić konie aż do wyjaśnienia ich dalszej przyszłości w Grabowie.
- Jedzie już transport siana, 8 belek. Załatwimy też słomę. Póki się nie wyjaśni sytuacja prawna tych koni. Prawdopodobnie to się skończy w sądzie - mówi Walczyńska.
Mieszkanka Grabowa utrzymuje z kolei, że opiekuje się końmi razem z mężem, córką i jej koleżanką.
- Konie zostały od razu adoptowane po śmierci pana. Dziewczynki już wcześniej się opiekowały. To jest trauma. Zrobiliśmy boksy, zagrodzenie - mówi mieszkanka Grabowa.
Sprawa koni z Grabowa znana jest również Annie Gronowskiej, powiatowemu lekarzowi weterynarii.
- Ani my, ani lekarz weterynarii nie stwierdziliśmy naruszeń dotyczących dobrostanu zwierząt - dodaje Gronowska.
Wolontariusze z TOZ zapowiadając kolejne działania twierdzą, że chcą chronić konie aż do wyjaśnienia ich dalszej przyszłości w Grabowie.
Edycja tekstu: Kacper Narodzonek