Marszałek komentuje "listę Balazsa". Olgierd Geblewicz zapewnia, że w urzędzie marszałkowskim pracują osoby z każdej opcji politycznej, nie tylko z PO.
Spis, który przedstawił były minister rolnictwa Artur Balazs zawiera 60 nazwisk członków jednego ze szczecińskich kół Platformy. Połowa osób jest zatrudniona głównie w agencjach rolnych i wydziale rolnictwa urzędu marszałkowskiego. Geblewicz zapewnia, że większość pracowała jeszcze, gdy nie była w partii.
- Zwykle jako partia, staramy się pozyskiwać osoby aktywne, wyróżniające się, które piastują różne funkcje. Warto więc najpierw przeanalizować kolejność i nie odwracać czasem kota ogonem - dodaje Olgierd Geblewicz.
Marszałek zaznacza, że przynależność do partii nie wyklucza z możliwości zajmowania publicznych stanowisk, ale nie jest też przepustką do urzędu.
- Ludzie dzielą się na kompetentnych i niekompetentnych albo na mądrych i głupich, a nie na osoby z partii x, y czy z - uważa Geblewicz.
Geblewicz dodaje, że to w czasach aktywności politycznej byłego ministra mówiło się o "żołnierzach Balazsa". Zdaniem marszałka, teraz realia się zmieniły.