2,5 roku wiezienia - to więcej niż chciała prokuratura - na tyle skazał sąd biznesmena Marka Falentę. Zapadł wyrok w tak zwanej aferze podsłuchowej.
Sąd wskazał, że biznesmen, wbrew temu co mówił podczas procesu, nie informował służb o podsłuchach w warszawskich restauracjach. Marek Falenta miał traktować służby instrumentalnie, przekazywać im jedynie niektóre informacje oraz liczyć na ich pomoc.
Jednemu z kelnerów Konradowi Lassocie sąd wymierzył 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Wobec drugiego - zgodnie z wnioskiem prokuratury - odstąpił od wymierzenia kary. Łukasz N. ma wpłacić 50 tysięcy złotych na cel społeczny. Współpracownik Marka Falenty - Krzysztof Rybka, usłyszał wyrok 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 40 tysięcy grzywny.
Sprawa dotyczy nagrywania od lipca 2013 roku do czerwca 2014 r. polityków, biznesmenów oraz funkcjonariuszy publicznych w warszawskich restauracjach. Zdaniem sądu, trudno uznać by Falenta działał w interesie publicznym. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego i resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską. Ujawnienie nagrań w mediach wywołało kryzys w ówczesnym rządzie Donalda Tuska.
Wyrok nie jest prawomocny.