Niemcy chcą zawierać dwustronne umowy z państwami członkowskimi w sprawie migracji, żadne jeszcze nie zostały podpisane. Chodzi o zwalczanie tak zwanej wtórnej migracji, czyli powstrzymanie uchodźców, którzy zostali przyjęci w jednym, unijnym kraju i otrzymali tam azyl przed wyjazdem do Niemiec.
Problem wtórnej migracji rozpoczął się tak naprawdę na Południu Europy, w krajach wystawionych na dużą presję migracyjną. Uciekinierzy, którzy dotarli do Grecji i Włoch nie chcieli tam zostać i przemieszczali się do Niemiec, by tam zdobyć świadczenia dla uchodźców wbrew prawu strefy Schengen.
Niemcy chcą teraz skuteczniej odsyłać ich do krajów pierwszego kontaktu. W piątek, po szczycie w Brukseli, premier Mateusz Morawiecki poinformował, że Polska też rozmawia z Niemcami na ten temat, ale podkreślał, że żadne umowy nie zostały podpisane.
Tłumaczył, że Polsce zależy na tym, aby nasza granica zewnętrzna nie była atrakcyjnym miejscem wjazdu do Unii w celu poszukiwania azylu a później wykorzystywania naszego kraju jako tranzytu do Niemiec.
- Im bardziej, razem z Niemcami, zniechęcimy uchodźców, a trzeba powiedzieć wprost, że i przemytników ludzi, tym szybciej ukrócimy tego typu zjawiska na świecie - mówił premier.
Władze w Warszawie podkreślają, że przestrzegają unijnych przepisów i każdy, kto przekroczy polską granicę zewnętrzną Unii Europejskiej podlega polskim regułom azylowym, które są bardzo restrykcyjne. A kto chce wyłudzić azyl jest odsyłany natychmiast do kraju pochodzenia.