Po raz pierwszy od ubiegłotygodniowego głosowania Donald Trump nie wykluczył, że mógł przegrać wybory prezydenckie. Amerykański prezydent nie uznał jednak dotychczas zwycięstwa kandydata Demokratów, Joe Bidena.
Od ponad tygodnia Donald Trump przekonywał, że wygrał wybory, ale zwycięstwo to zostało mu skradzione. W piątek, mówiąc o walce z pandemią koronawirusa, po raz pierwszy dał do zrozumienia, że liczy się z porażką. - Kto wie, czyj będzie następny rząd, czas pokaże, ale moja administracja nie zamknie kraju - powiedział podczas wystąpienia w Białym Domu.
Renomowana firma prawnicza Porter Wright Morris & Arthur wycofała się wczoraj z reprezentowania prezydenta w Pensylwanii, a republikański prawnik w Arizonie wycofał pozew, bo nie był w stanie wykazać, że doszło tam do nieprawidłowości wyborczych na dużą skalę. Sędzia z Michigan odrzucił wniosek zwolenników prezydenta o wstrzymanie certyfikowania wyników wyborów w Detroit uznając, że autorzy pozwu nie przedstawili wiarygodnych dowodów na przestępstwa wyborcze. W Pensylwanii sztab Donalda Trumpa przegrał proces, dotyczący przedłużenia o 3 dni okresu akceptacji głosów wysłanych w terminie. Kilka pozwów sądowych sztabu prezydenta USA pozostaje nierozstrzygniętych.