Politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy mówią o skandalu po dzisiejszych doniesieniach "Gazety Wyborczej".
Jej dziennikarz dotarł do listu Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry z 2019 roku, w którym lider PiS wzywał, by kandydaci Solidarnej Polski nie korzystali z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości w trakcie kampanii wyborczej.
Marcina Bosackiego z Koalicji Obywatelskiej oburza fakt, że w liście prezes PiS nie martwi się o niewłaściwe wydawanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, ale o straty dla jego partii. Dodał, że szokuje go również to, że przez cztery lata nic w tej sprawie nie zrobiono, a politycy Suwerennej Polski czuli się bezkarni. Podkreślił, że ta bezkarność spowodowała, iż w drugiej kadencji całe środowisko Zjednoczonej Prawicy "kradło jeszcze mocniej niż w pierwszej kadencji".
Tomasz Trela z Lewicy nie ma wątpliwości, że Jarosław Kaczyński wiedział, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości, skoro napisał do Zbigniewa Ziobry. Jego zdaniem prezes PiS może ponieść odpowiedzialność za nieprawidłowości z tym związane.
- Jak prokurator będzie wszystko weryfikował (…), ja nie wiem, czy to nie dotknie też Kaczyńskiego za jakieś pomocnictwo, kierowanie czymś - powiedział Trela.
"Gazeta Wyborcza" ustaliła ponadto, że podobne pisma kierował do Zbigniewa Ziobry premier Mateusz Morawiecki. W 2021 i 2022 roku szef rządu trzy razy miał wzywać Zbigniewa Ziobrę do złożenia wyjaśnień.
Pismo Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry znaleźli w marcu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego po wejściu do mieszkania Marcina Romanowskiego, wiceministra w resorcie sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę.
Marcina Bosackiego z Koalicji Obywatelskiej oburza fakt, że w liście prezes PiS nie martwi się o niewłaściwe wydawanie pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, ale o straty dla jego partii. Dodał, że szokuje go również to, że przez cztery lata nic w tej sprawie nie zrobiono, a politycy Suwerennej Polski czuli się bezkarni. Podkreślił, że ta bezkarność spowodowała, iż w drugiej kadencji całe środowisko Zjednoczonej Prawicy "kradło jeszcze mocniej niż w pierwszej kadencji".
Tomasz Trela z Lewicy nie ma wątpliwości, że Jarosław Kaczyński wiedział, co działo się w Funduszu Sprawiedliwości, skoro napisał do Zbigniewa Ziobry. Jego zdaniem prezes PiS może ponieść odpowiedzialność za nieprawidłowości z tym związane.
- Jak prokurator będzie wszystko weryfikował (…), ja nie wiem, czy to nie dotknie też Kaczyńskiego za jakieś pomocnictwo, kierowanie czymś - powiedział Trela.
"Gazeta Wyborcza" ustaliła ponadto, że podobne pisma kierował do Zbigniewa Ziobry premier Mateusz Morawiecki. W 2021 i 2022 roku szef rządu trzy razy miał wzywać Zbigniewa Ziobrę do złożenia wyjaśnień.
Pismo Jarosława Kaczyńskiego do Zbigniewa Ziobry znaleźli w marcu funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego po wejściu do mieszkania Marcina Romanowskiego, wiceministra w resorcie sprawiedliwości kierowanym przez Zbigniewa Ziobrę.