Czy czeka nas zmiana konstytucji? Obecna ustawa zasadnicza obowiązuje od 1997 roku. Na przełomie września i października prezydent Karol Nawrocki powoła radę, która będzie pracowała nad projektem nowej konstytucji. Miałaby zakładać wzmocnienie władzy prezydenta.
Jak mówi szef kancelarii głowy państwa Zbigniew Bogucki, zmiany są konieczne. - Mamy dzisiaj tego rodzaju system, w którym są dwa ośrodki władzy wykonawczej. Z jednej strony rząd, z drugiej strony z bardzo silnym mandatem prezydent i wydaje się, że dla pewnego procesu podejmowania decyzji, ale także odpowiedzialności, byłoby usystematyzowanie tej kwestii, a więc jednak rozstrzygnięcie sprawy jednego ośrodka władzy wykonawczej - podkreśla Bogucki.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
- Konstytucji nie zmienia się ze środowiskiem, które ją łamało - mówią politycy rządzącej koalicji. Szef klubu Koalicji Obywatelskiej Zbigniew Konwiński przyznaje, że obecna ustawa zasadnicza idealna nie jest. Polityk wątpi jednak, by w parlamencie znalazła się większość do jej zmiany.
- Mamy system parlamentarno-gabinetowy. Ten w Polsce rządzi, kto ma większość w Sejmie. To jest dużo bezpieczniejsze, jeśli chodzi o demokrację, o trójpodział władzy. Mamy szereg bezpieczników zapisanych w konstytucji. One, niestety, zdarza się, zdarzyło to się przez 8 lat rządów PiSu, kiedy ludzie, którzy byli gotowi łamać konstytucję, to robili, ale koniec końców muszą się liczyć też z odpowiedzialnością i ta odpowiedzialność też ich dosięgnie. My absolutnie nie będziemy zmieniać konstytucji z ludźmi z PiSu - zaznacza Konwiński.
Podobne stanowisko prezentuje Lewica i PSL. Zgodnie z konstytucją, projekt jej nowelizacji może przedłożyć co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senat lub prezydent. Zmianę uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
Dodaj komentarz 3 komentarze
żarty se robi!
Politycy są coraz bardziej amoralni i zdemoralizowani, by pozwolić komukolwiek z nich na samodzielne rządzenie krajem.
Ktoś powie, że przecież taki prezydent wybierany jest w wyborach powszechnych, ALE! Ale taki Łukaszenka, a zwłaszcza Putin TEŻ są "wybierani" w cyrku nazywanym wyborami.
Każdy taki, gdy się dorwie do władzy, to od razu kombinuje, jak by se tu przedłużyć kadencję. Najlepiej dożywotnio. Karolek jeszcze dobrze nie osiadł na prezydenckim stolcu, a już myśli, jak by się do niego przyspawać.
Kiepsko to wróży naszej demokracji. Oj Kiepsko!
@ Jan Nowak- tak się składa,że wybory prezydenckie wygrywają ostatnio nominaci pisowscy. Naród ma już dość rudowłosych i im podobnych. Rozumiem twój żal ziomeczku,ale poczekasz jeszcze nim zaspawa się do fotela prezydenckiego faworyt z twojego obozu.
Politycy są odzwierciedleniem narodu. Skoro ten wybrał kibola i sutenera który nie potrafi mówić po angielsku to taki po prostu mamy naród. Inna sprawa czy można nazywać 51% poparcie "silnym mandatem społecznym". Z jednej strony wysoka frekwencja robi ten mandat silnym z drugiej nikła wygrana już nie bardzo.


Radio Szczecin