W sobotę w nocy będziemy spać o godzinę dłużej. Przechodząc z czasu letniego na zimowy cofniemy wskazówki zegarków z 3 na 2.
Mimo, że zdecydowana większość Europejczyków chciałaby likwidacji zmiany czasu, przeprowadzanej dwa razy w roku, rządy unijnych krajów nie mogą się w tej sprawie porozumieć.
Dyskusje na ten temat toczą się w Europie od siedmiu lat. Wtedy Komisja Europejska, odpowiadając na apele, zaproponowała, by skończyć z przestawianiem zegarków. Przekonywała, że zmiany czasu są zbyt kosztowne i uciążliwe.
- Jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy, kiedy Komisja przedstawiła swoje propozycje - powiedziała Polskiemu Radiu rzeczniczka Komisji, Anna-Kaisa Itkonen. - Piłka jest po stronie państw członkowskich. To one muszą same się porozumieć w sprawie jednego czasu, który będzie obowiązujący.
Czy letni, czy zimowy - ten dylemat pozostaje nierozwiązany. A jeśli nie będzie koordynacji czasu między państwami, to będą problemy. Powstałaby swego rodzaju szachownica. To wiązałoby się z uciążliwościami podczas przejazdu przez kilka unijnych krajów, w których obowiązywałyby różne czasy.
Dyskusje na ten temat toczą się w Europie od siedmiu lat. Wtedy Komisja Europejska, odpowiadając na apele, zaproponowała, by skończyć z przestawianiem zegarków. Przekonywała, że zmiany czasu są zbyt kosztowne i uciążliwe.
- Jesteśmy w tym samym miejscu, w którym byliśmy, kiedy Komisja przedstawiła swoje propozycje - powiedziała Polskiemu Radiu rzeczniczka Komisji, Anna-Kaisa Itkonen. - Piłka jest po stronie państw członkowskich. To one muszą same się porozumieć w sprawie jednego czasu, który będzie obowiązujący.
Czy letni, czy zimowy - ten dylemat pozostaje nierozwiązany. A jeśli nie będzie koordynacji czasu między państwami, to będą problemy. Powstałaby swego rodzaju szachownica. To wiązałoby się z uciążliwościami podczas przejazdu przez kilka unijnych krajów, w których obowiązywałyby różne czasy.
Sytuacja jest obecnie taka, że większość państw chciałaby pozostać przy czasie letnim, kraje na północy wolałyby zimowy, a te na południu Europy właściwie nie chciałby żadnych zmian.
Tymczasem ekonomista dr Piotr Arak uważa, że zmiana czasu nie przynosi już korzyści gospodarczych. Zaznaczył, że dawniej dostosowywanie czasu miało sens, bo pozwalało lepiej wykorzystać światło dzienne w przemyśle. - Przestaliśmy widzieć te korzyści związane ze zmianą czasu. Kiedyś były istotne dla gospodarki energochłonnej, gospodarek przemysłowych, gdzie oświetlanie fabryki miało istotne znaczenie. Dzisiaj trudno powiedzieć, jak byśmy zarządzali tymi godzinami, by lepiej to funkcjonowało. Śmiem nawet stwierdzić, że ta zmiana czasu ogólnie zabiera ludziom raczej światło, niż daje jakieś korzyści ekonomiczne - uważa dr Arak.
W praktyce choć będziemy mogli spać nieco dłużej, to po przestawieniu zegarków zmrok będzie zapadał wcześniej. Z Polakami o podejściu do zmiany czasu rozmawiał reporter Polskiego Radia.
Czy odczuwa pan te zmiany czasu?
- Tak oczywiście, bardzo negatywnie, bo wie pan robi się ciemno, a człowiek normalnie nie lubi ciemności, lubi słońce - odpowiada rozmówca.
- Jak pracowałam to mi przeszkadzało, a teraz jak jestem na emeryturze to raczej nie, chociaż już miałoby się skończyć to przestawianie, byłoby chyba lepiej. - W tą stronę dobrze, bo mogę się wyspać o godzinę dłużej, w drugą już gorzej. - Jesteśmy jeden z nielicznych krajów, które to rzeczywiście robią, no i wprowadza niepotrzebny bałagan - mówią Polacy.
Do czasu letniego wrócimy 29 marca 2026 roku.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski- Jak pracowałam to mi przeszkadzało, a teraz jak jestem na emeryturze to raczej nie, chociaż już miałoby się skończyć to przestawianie, byłoby chyba lepiej. - W tą stronę dobrze, bo mogę się wyspać o godzinę dłużej, w drugą już gorzej. - Jesteśmy jeden z nielicznych krajów, które to rzeczywiście robią, no i wprowadza niepotrzebny bałagan - mówią Polacy.
Do czasu letniego wrócimy 29 marca 2026 roku.


Radio Szczecin
