Ośmioletni chłopiec utonął w Bałtyku w Świnoujściu. Do tragedii doszło w niedzielę po południu. Matka dziecka była pod wpływem alkoholu. Miała pół promila.
Kobieta razem z towarzyszącą jej osobą piła piwo na kocu. Teraz jest pod opieką psychiatry. Po tragedii doznała szoku.
Chłopiec utonął ok. 15. Według pierwszych informacji z policji, to matka ośmiolatka zgłosiła zaginięcie syna.
Później Ewa Tańska ze świnoujskiej komendy podała, że to ratownik zauważył, jak chłopiec wypadł z pontonu. Natychmiast rzucił się do wody.
Odnalezienie dziecka było jednak trudne, bo chłopiec pływał w miejscu, gdzie było bardzo głęboko - na wysokości czerwonej boi.
Po dziesięciu minutach poszukiwań WOPR-owcy znaleźli dziecko pod wodą. Na miejsce przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Lekarze reanimowali chłopca blisko godzinę. Nie udało się go uratować.
Chłopiec utonął ok. 15. Według pierwszych informacji z policji, to matka ośmiolatka zgłosiła zaginięcie syna.
Później Ewa Tańska ze świnoujskiej komendy podała, że to ratownik zauważył, jak chłopiec wypadł z pontonu. Natychmiast rzucił się do wody.
Odnalezienie dziecka było jednak trudne, bo chłopiec pływał w miejscu, gdzie było bardzo głęboko - na wysokości czerwonej boi.
Po dziesięciu minutach poszukiwań WOPR-owcy znaleźli dziecko pod wodą. Na miejsce przyleciał helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Lekarze reanimowali chłopca blisko godzinę. Nie udało się go uratować.


Radio Szczecin