Martin Schulz nie miał na myśli użycia siły militarnej - tak europoseł ze Szczecina Bogusław Liberadzki komentuje wypowiedź przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
Chodzi o kraje Unii, m.in. Polskę i Węgry, w których trwa burzliwa polityczna dyskusja o przyjęciu imigrantów z Syrii.
W opinii europosła Liberadzkiego, Martin Schulz chciał po prostu być stanowczy. - "Siła" to znaczy takie kategoryczne przekonywanie i pokazywanie, że być może będzie to związane z bardziej radykalną oceną korzystania ze źródeł europejskich, ewentualnie z dostępem do nowych źródeł europejskich - komentuje Liberadzki.
Według eurodeputowanego Dariusza Rosatiego, wypowiedź przewodniczącego PE jest niefortunna. Jak mówi, popiera słowa Martina Schulza o konieczności europejskiej solidarności, cała reszta jest nie do przyjęcia.
- Słowa o ewentualnym użyciu siły są nie do przyjęcia. Są zaskakujące, zwłaszcza - powiem to otwarcie - w ustach polityka niemieckiego. Politycy niemieccy powinni naprawdę bardzo ostrożnie posługiwać się argumentami o użyciu siły. Dlatego uważam, że jest to wypowiedź w najwyższym stopniu niefortunna - ocenia Rosati.
Europoseł dodał, że przyjęcie uchodźców nie podlega dyskusji, ale polska strona nie godzi się na narzucanie z góry liczby uchodźców, którzy mieliby być skierowani do Polski.
Politycy Zjednoczonej Prawicy oraz partii KORWiN po wywiadzie Schulza domagają się jego dymisji.
Według planu Komisji Europejskiej, między państwa Unii ma być rozdzielonych 160 tysięcy uchodźców. Do Polski ma trafić 12 tysięcy.