Ponad trzy dni potężnych utrudnień na torach i 100 milionów euro straty - tak prezentują się skutki zakończonego w sobotę strajku niemieckich maszynistów.
Początkowo związkowcy zamierzali protestować aż do poniedziałku, jednak ostatecznie zdecydowali się skrócić strajk, tłumacząc to "gestem pojednania" z przewoźnikiem - Deutsche Bahn.
Sytuacja na niemieckich torach wróci do normy jednak dopiero w poniedziałek, pasażerowie ciągle muszą liczyć się z utrudnieniami. DB szacuje, że w niedzielę na tory wyjedzie jedynie nieco ponad połowa składów dalekobieżnych.
Protest, który był jednym z największych w niemieckiej historii, rozlał się po całym kraju. Na trasy nie wyjechały zarówno pociągi towarowe, jak i pasażerskie.
Strajk zbiegał się z obchodami 25 - lecia upadku muru berlińskiego, według szacunków, do stolicy RFN ma w tym czasie zjechać blisko dwa miliony turystów. Istniało realne zagrożenie, że akcja spowoduje kompletny paraliż transportu. Większość Niemców zdecydowała się bowiem przesiąść do własnych pojazdów, oblegane były także połączenia autobusowe i busy.
Był to już szósty strajk w obecnym sporze pomiędzy Deutsche Bahn, a związkiem maszynistów. Domagają się oni niezmiennie pięcioprocentowej podwyżki płac i skrócenia tygodniowego wymiaru pracy o dwie godziny. Do związku należy 20 tysięcy maszynistów, natomiast niemiecki przewoźnik zatrudnia w sumie niemal 200 tys. pracowników.
Sytuacja na niemieckich torach wróci do normy jednak dopiero w poniedziałek, pasażerowie ciągle muszą liczyć się z utrudnieniami. DB szacuje, że w niedzielę na tory wyjedzie jedynie nieco ponad połowa składów dalekobieżnych.
Protest, który był jednym z największych w niemieckiej historii, rozlał się po całym kraju. Na trasy nie wyjechały zarówno pociągi towarowe, jak i pasażerskie.
Strajk zbiegał się z obchodami 25 - lecia upadku muru berlińskiego, według szacunków, do stolicy RFN ma w tym czasie zjechać blisko dwa miliony turystów. Istniało realne zagrożenie, że akcja spowoduje kompletny paraliż transportu. Większość Niemców zdecydowała się bowiem przesiąść do własnych pojazdów, oblegane były także połączenia autobusowe i busy.
Był to już szósty strajk w obecnym sporze pomiędzy Deutsche Bahn, a związkiem maszynistów. Domagają się oni niezmiennie pięcioprocentowej podwyżki płac i skrócenia tygodniowego wymiaru pracy o dwie godziny. Do związku należy 20 tysięcy maszynistów, natomiast niemiecki przewoźnik zatrudnia w sumie niemal 200 tys. pracowników.