Ulewne deszcze i burze nawiedzają południowo-wschodnie regiony Australii, trawione w ostatnich tygodniach przez pożary. Deszcze dają szansę na szybkie ugaszenie ognia, ale równocześnie zwiększyły niebezpieczeństwo osunięć ziemi na zniszczonych terenach.
"Liczne błyskawice i głośne uderzenia. Tak to wyglądało" - mówiła mieszkanka Queensland, Meg. "Siedzieliśmy na dachu i bardzo nas to cieszyło, to było niesamowite, móc to widzieć. Od dawna już się tak nie cieszyliśmy z deszczu i burz".
W Queensland ulewy spowodowały jednak kolejne zagrożenie. Część miejscowości została odciętych od świata, a niektóre drogi są nieprzejezdne. Strażacy twierdzą, że sprzątanie po powodzi będzie trwało miesiącami, bo w wielu miejscach ludzie nie zdążyli jeszcze podnieść się po pożarach.
Pożary wciąż pustoszą tymczasem spory obszar południowo-wschodniej Australii, w tym Wyspę Kangura, uważaną za wyjątkową z uwagi na zamieszkujące ją unikalne gatunki zwierząt.
Od września w pożarach w Australii zginęło 29 osób i około miliarda zwierząt. Ocenia się, że spłonęło 10 milionów hektarów lasów. Straty oceniane są na co najmniej 3,5 miliarda dolarów australijskich.