Ambasador Polski przy Unii Europejskiej negatywnie ocenia wizytę Josepa Borrella w Rosji. Andrzej Sadoś podkreśla, że sytuacja w tym kraju wymaga stanowczej odpowiedzi Zachodu, w tym Unii Europejskiej. Jego artykuł w dniu wizyty podróży szefa unijnej dyplomacji do Moskwy ukazał się na portalu EUobserver.
Polski ambasador podkreślił, że w związku z łamaniem przez Rosję międzynarodowego prawa i sprawą Aleksieja Nawalnego, Unia nie może utrzymywać relacji z administracją Władimira Putina jak gdyby się nic nie stało, bo rezultaty będą odwrotne do zamierzonych i szkodliwe.
"Nie ma znaczenia, czy jest to wielomiliardowy projekt jak gazociąg Nord Stream 2, czy kurtuazyjna wizyta na Kremlu" - podkreślił Andrzej Sadoś.
Przypomniał rosyjską agresję na Gruzję w 2008 roku, aneksję Krymu w 2014 roku i działania wojenne na wschodzie Ukrainy, a także polityczne zabójstwa i otrucia w Rosji. Dodał, że wiele osób wyrażało sprzeciw i podzielało obawy dotyczące wizyty szefa unijnego dyplomacji w Moskwie w tym tygodniu.
"Aresztowanie Pana Nawalnego, tragikomiczna farsa tak zwanego procesu i masowe protesty podczas dwóch weekendów, brutalnie tłumione przez władze, potwierdziły te obawy" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Andrzej Sadoś podkreślił, że Rosja i unijne kraje to członkowie tych samych międzynarodowych organizacji, na których agendzie podjęte zostały poważne zobowiązania dotyczące praw człowieka.
"Dlatego łamanie tych praw i zobowiązań przez Moskwę, walka z własnymi obywatelami jak wrogami, nie jest tylko wewnętrzną sprawą Rosji, ale wymaga stanowczej odpowiedzi Zachodu, w tym Unii Europejskiej" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Wyjaśnił, że to jeden z powodów, dla których Polska niezmiennie sprzeciwia się budowie Nord Stream 2. Dodał, że rezygnacja z tego projektu będzie odpowiednim i wystarczająco silnym przesłaniem, że unijne kraje są zjednoczone w potępieniu łamania przez Kreml międzynarodowego prawa i praw człowieka.
"Rezygnacja z Nord Stream 2 to decyzja, którą Berlin powinien podjąć w imię jedności NATO, które jest jedyną organizacją zdolną do powstrzymania agresywnej polityki Rosji wobec sąsiadów" - czytamy w artykule autorstwa polskiego ambasadora.
Andrzej Sadoś podkreślił też, że Polska, podobnie jak inne unijne kraje, jest zainteresowana poprawą relacji z Rosją, ale do tego potrzebne jest także zaangażowanie rosyjskiej strony. Jego zdaniem jest wiele kwestii, w których Moskwa mogłaby wykazać się wolą na rzecz poprawy wzajemnych relacji. Wspomniał katastrofę samolotu w Smoleńsku w 2010 roku, w której zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z 95 osobami.
"Zwrot wraku prezydenckiego samolotu, który z naruszeniem międzynarodowego prawa i standardów jest przetrzymywany w Rosji, a polscy prokuratorzy i śledczy napotykają wiele przeszkód w dostępie do tego miejsca, może być jednym z pierwszych kroków na drodze do pewnej normalizacji kontaktów" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Dodał, że to samo dotyczy natychmiastowego uwolnienia Nawalnego, pełnej realizacji porozumień mińskich przez Moskwę i poszanowania integralności terytorialnej innych krajów.
Andrzej Sadoś napisał też, że relacje z Rosją są wyzwaniem dla Unii Europejskiej i wymagają strategicznej cierpliwości.
"Ostatnie wydarzenia pokazują, że możemy potrzebować więcej cierpliwości niż się spodziewaliśmy, a niektóre trudne decyzje muszą być podjęte zanim zostaną osiągnięte pierwsze rezultaty" - napisał ambasador.
Podkreślił, że wrogie działania, jak cyberataki, dezinformacja, ingerowanie w wybory w krajach członkowskich czy hybrydowe zagrożenia nie ustaną, jeśli Unia Europejska nie będzie zjednoczona, by zniechęcić Moskwę do takiego postępowania.
"Nie ma znaczenia, czy jest to wielomiliardowy projekt jak gazociąg Nord Stream 2, czy kurtuazyjna wizyta na Kremlu" - podkreślił Andrzej Sadoś.
Przypomniał rosyjską agresję na Gruzję w 2008 roku, aneksję Krymu w 2014 roku i działania wojenne na wschodzie Ukrainy, a także polityczne zabójstwa i otrucia w Rosji. Dodał, że wiele osób wyrażało sprzeciw i podzielało obawy dotyczące wizyty szefa unijnego dyplomacji w Moskwie w tym tygodniu.
"Aresztowanie Pana Nawalnego, tragikomiczna farsa tak zwanego procesu i masowe protesty podczas dwóch weekendów, brutalnie tłumione przez władze, potwierdziły te obawy" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Andrzej Sadoś podkreślił, że Rosja i unijne kraje to członkowie tych samych międzynarodowych organizacji, na których agendzie podjęte zostały poważne zobowiązania dotyczące praw człowieka.
"Dlatego łamanie tych praw i zobowiązań przez Moskwę, walka z własnymi obywatelami jak wrogami, nie jest tylko wewnętrzną sprawą Rosji, ale wymaga stanowczej odpowiedzi Zachodu, w tym Unii Europejskiej" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Wyjaśnił, że to jeden z powodów, dla których Polska niezmiennie sprzeciwia się budowie Nord Stream 2. Dodał, że rezygnacja z tego projektu będzie odpowiednim i wystarczająco silnym przesłaniem, że unijne kraje są zjednoczone w potępieniu łamania przez Kreml międzynarodowego prawa i praw człowieka.
"Rezygnacja z Nord Stream 2 to decyzja, którą Berlin powinien podjąć w imię jedności NATO, które jest jedyną organizacją zdolną do powstrzymania agresywnej polityki Rosji wobec sąsiadów" - czytamy w artykule autorstwa polskiego ambasadora.
Andrzej Sadoś podkreślił też, że Polska, podobnie jak inne unijne kraje, jest zainteresowana poprawą relacji z Rosją, ale do tego potrzebne jest także zaangażowanie rosyjskiej strony. Jego zdaniem jest wiele kwestii, w których Moskwa mogłaby wykazać się wolą na rzecz poprawy wzajemnych relacji. Wspomniał katastrofę samolotu w Smoleńsku w 2010 roku, w której zginął prezydent Lech Kaczyński wraz z 95 osobami.
"Zwrot wraku prezydenckiego samolotu, który z naruszeniem międzynarodowego prawa i standardów jest przetrzymywany w Rosji, a polscy prokuratorzy i śledczy napotykają wiele przeszkód w dostępie do tego miejsca, może być jednym z pierwszych kroków na drodze do pewnej normalizacji kontaktów" - napisał ambasador Polski przy Unii.
Dodał, że to samo dotyczy natychmiastowego uwolnienia Nawalnego, pełnej realizacji porozumień mińskich przez Moskwę i poszanowania integralności terytorialnej innych krajów.
Andrzej Sadoś napisał też, że relacje z Rosją są wyzwaniem dla Unii Europejskiej i wymagają strategicznej cierpliwości.
"Ostatnie wydarzenia pokazują, że możemy potrzebować więcej cierpliwości niż się spodziewaliśmy, a niektóre trudne decyzje muszą być podjęte zanim zostaną osiągnięte pierwsze rezultaty" - napisał ambasador.
Podkreślił, że wrogie działania, jak cyberataki, dezinformacja, ingerowanie w wybory w krajach członkowskich czy hybrydowe zagrożenia nie ustaną, jeśli Unia Europejska nie będzie zjednoczona, by zniechęcić Moskwę do takiego postępowania.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Od kiedy istnieje stanowisko Szefa Unijnej Dyplomacji ?! Przecież to jeden z kolejnych darmozjadów w Brukseli na stanowisku Komisarza którego nikt z Narodów w UE nie wybiera , tylko go słucha z rozdziawioną gębą ; niczym dziecko we mgle !
a po co darmozjadowy "ambasador przy UW" ???
PRZY UW !!!???!!!
Już bardziej sensowne by było San Escobar