Każdy kto był zaangażowany w Solidarność, przeżywa w tej chwili koszmar - tak o doniesieniach Instytutu Pamięci Narodowej na temat współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa mówi jej wieloletni działacz Longin Komołowski.
Prezes IPN poinformował w czwartek, że w dokumentach znalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka jest m.in. teczka personalna, teczka pracy, a także zobowiązanie do współpracy podpisane odręcznie: Lech Wałęsa, "Bolek". Były prezydent odpiera zarzuty. Na jednym z portali społecznościowych napisał: "Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia. Gdyby były, nie byłoby potrzeby podrabiać. W sądzie to udowodnię".
IPN stoi na stanowisku, że akta są autentyczne. Zdaniem Longina Komołowskiego, wymagają one jednak dogłębnej analizy.
- Z papierami można robić różne rzeczy. Fatalnie byłoby jakby się ułożyło tak, że przywódca Solidarności działał ręka w rękę ze służbami specjalnymi, to już jest jakiś totalny koszmar - uważa Komołowski.
Były minister pracy i polityki społecznej wskazuje, że niezależnie od napływających informacji, osoba Wałęsy i tak pozostaje żywą legendą.
- Będę bronił Wałęsę do końca. Sytuacja Solidarności i to, co uzyskaliśmy jest tak wielkie i wspaniałe, że jestem gotów z pokorą przyjąć różne wyjaśnienia - powiedział Komołowski.
Akta w sprawie "Bolka" zostały ujawnione po tym, jak do IPN zgłosiła się wdowa po byłym szefie Wojskowej Służby Wewnętrznej w czasie PRL Czesławie Kiszczaku. Miała oferować sprzedaż dokumentów, które bezprawnie ukrywał w domu jej mąż. Zgodnie z literą prawa powinny być przechowywane w archiwum IPN.
IPN stoi na stanowisku, że akta są autentyczne. Zdaniem Longina Komołowskiego, wymagają one jednak dogłębnej analizy.
- Z papierami można robić różne rzeczy. Fatalnie byłoby jakby się ułożyło tak, że przywódca Solidarności działał ręka w rękę ze służbami specjalnymi, to już jest jakiś totalny koszmar - uważa Komołowski.
Były minister pracy i polityki społecznej wskazuje, że niezależnie od napływających informacji, osoba Wałęsy i tak pozostaje żywą legendą.
- Będę bronił Wałęsę do końca. Sytuacja Solidarności i to, co uzyskaliśmy jest tak wielkie i wspaniałe, że jestem gotów z pokorą przyjąć różne wyjaśnienia - powiedział Komołowski.
Akta w sprawie "Bolka" zostały ujawnione po tym, jak do IPN zgłosiła się wdowa po byłym szefie Wojskowej Służby Wewnętrznej w czasie PRL Czesławie Kiszczaku. Miała oferować sprzedaż dokumentów, które bezprawnie ukrywał w domu jej mąż. Zgodnie z literą prawa powinny być przechowywane w archiwum IPN.