Siedem godzin bez przerwy na picie, jedzenie czy też toaletę - tak wyglądała akcja gaśnicza Zakładowej Straży Pożarnej Grupy Azoty Police.
Ratownik Piotr Orlicki, który przez siedem godzin bezpośrednio gasił pożar przyznał, że w tak trudnej akcji jeszcze nie uczestniczył.
- Na początku była wysoka temperatura. Później, jak się zdusi pożar, to odczuwałem chłód. Prawie siedem godzin siedziałem w koszu na wysokości prawie 50 metrów. Później zaczął padać deszcz to raczej mi było zimno niż ciepło. W takiej sytuacji trzeba wytrzymać - mówi Orlicki.
W ocenie innego ratownika Sławomira Zimnego, siedem godzin gaszenia pożaru non stop to niezwykle ekstremalne warunki. Jednak, jak dodaje, w tej sytuacji nie było innego wyjścia jak wytrzymać.
- Musieliśmy wytrzymać generalnie bez suplementów posiłkowych, ponieważ nie było na to czasu. Przyjeżdżali koledzy z Gorzowa, którzy nam nawet samochód tankowali, bo nie miałem na to czasu - mówi Zimny.
Nagrodzeni ratownicy to Piotr Orlicki, Sławomir Zimny, Grzegorz Garbaciak, Piotr Plumbom i Seweryn Pawłaowski. Wszyscy posiadają kilkunastoletnie doświadczenie pożarnicze.
Wykorzystywany w Gorzowie podnośnik hydrauliczny o nazwie Bronto był już używany m.in. przy gaszeniu pożaru szpitala przy Unii Lubelskiej w Szczecinie czy też ratusza w Nowym Warpnie.